piątek, 13 września 2013

Męska rzecz.

Parę razy w życiu zdarzało mi się nie być starą panną z kotem. Bywałam młodą panną z adoratorem i chomikiem. Nie wiem, na ile kot zaszkodził memu życiu uczuciowemu, natomiast kilka życiowych doświadczeń nauczyło mnie, że mężczyźni podchodzą do wielu spraw inaczej, niż kobiety. Jojczenie im „jestem gruuuuba” nie ma sensu – w zależności od faceta, zacznie stanowczo zaprzeczać, co wzbudzi nasze wielkie podejrzenia, albo też spojrzy krytycznie i powie „No... może trochę...”, przez co czeka nas parę dni w piekielnej otchłani rozpaczy.
Tych osiem kilo, parę procent body fata i wiele lat temu miałam taką sytuację, gdy chlipnęłam lubemu w ramię, żem tłusta. Było to akurat po jakiejś katorżniczej diecie, więc liczyłam na solenne zaprzeczenia. Tymczasem luby przesunął wzrokiem wzdłuż i wszerz (!!) i stwierdził, że tragedii nie ma, nadal będzie mnie chętnie chrupał, aczkolwiek tak troszkę troszkę to może faktycznie... Potajemnie wylałam morze łez. Inny luby z kolei powiedział kiedyś „Taka szczuplutka jesteś a boczki masz...”. Po czym zorientował się, że złe we mnie wstąpiło (z biegiem czasu uwagi lubych o mojej figurze zaczęły być nie tyle raniące, co irytujące – ja tam im brzuchów i łysin nie wypominałam, więc wara mi od mojej pierzyny!), widać było ten odbywający się u niego błyskawicznie proces myślowy jak na dłoni, po czym rzekł „Ale boczki są sexy! Naprawdę, kręcą mnie, u Ciebie zwłaszcza!”. Pokiwałam mu tylko władczo głową – grunt, że pojął błąd ;-)

Facet na diecie to już zupełnie inna kwestia.


 Źródło: Pixmac.pl

Zasadniczo trzeba uwzględnić fakt najważniejszy: dieta jest jak choroba. Na temat chorujących facetów rozpisywała się już niejedna pani domu, bez względu na to, czy perfekcyjna, czy kijowa. Jego dietę również musimy wziąć na bary. Pamiętać, że on to robi tylko i wyłącznie dla nas. Że dla swojego ego? Broń boże! Jego ego powinno na śniadanie dostawać dwie białe buły z margaryną i zwyczajną kiełbasą, bez żadnego tam zielska. Na obiad schabowy i ziemniaczki, względnie z surówką z kiszonej kapusty, bo tak mamusia robiła (mamusia, tak swoją drogą, również na nas patrzy krzywo, że jej synka głodzimy, a przecież chłop jak dąb, haruje jak wół i jeszcze jeść nie dostanie! Poprzewracało się w głowie bizneswoman, psia mać!), kolacja to już jak co w rękę wpadnie, z piwem koniecznie. Należy mu się od życia! I wdzięczne mamy być niewymownie, przy czym jak raz niewymowność oznacza ciągłe pochwały dla jego dzielności. Bo on na diecie. Biedaczek.

Oczywiście tekst powyższy napisałam z czystej złośliwości, aczkolwiek naprawdę znam takie przypadki.

Znam też i takie, że facet dba o siebie o niebo bardziej, niż niejedna kobieta. Ona zjada wieś maki, on popija proteinowego szejka. Jej się wylewa, on prezentuje kaloryfer. Kocha ją niewymownie, więc nawet żadnych sugestii jej nie czyni, a mimo to – u siebie nawet w tym sześciopaku dostrzega tłuszcz i leci na siłownię. Krzyczy tylko, gdy nieopatrznie zaproponuje się mu czekoladę..


Zauważyłam, że w  naszym społeczeństwie funkcjonują najczęściej sprzeczności, albo wielkie brzuchy piwne, które twierdzą, że dbanie o siebie jest płytkie a oni nie mają czasu, albo narcyzi zapatrzeni w siebie jak w jajka Faberge. Mało znam stanów pośrednich (patrząc z pozytywnej strony – parę istnieje). Jakoś w kobietach jest więcej tego wypośrodkowania… [żeby było sprawiedliwiej, nadrabiamy w wielu innych kwestiach ;) ]

Źródło: Profil FB Pokolenie Ikea

Panowie!
Ja nie będę owijać w bawełnę. Powiem najprościej, jak potrafię.
Im sprawniejsze ciało, tym lepszy jest seks :)


;)


3 komentarze:

  1. Szczerze i na temat! Lubię to :)

    Co tak naprawdę myślimy mówiąc 'zaburzenia odżywiania'? www.dzisiejsza-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny post! :)
    trochę ironii, trochę humoru, lekko się czytało i z zainteresowaniem.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń