sobota, 28 grudnia 2013

Super Size Me. Rzecz o fast foodach.

Przy okazji wspomnianej w poprzednim poście podróży do przeszłości natknęłam się na wydanie specjalne „Super linii” o nazwie „Szczupła dziewczyna” z 2002 roku. Przejrzałam z rozrzewnieniem myśląc, że dieta dla 16+ to już niekoniecznie, bo mój plus za wcale nie taki długi czas zdubluje szesnastkę (no dobra, jeszcze kawałek jest, ale już bliżej niż dalej), a porady w stylu „podejdź do niego na przerwie i zagadaj” to też już trochę za późno. Choć psychotest „Kocha nie kocha” przyda się jeszcze z pewnością :P
Tak swoją drogą, pamiętacie te koszmarne psychotesty, które zamieszczano w każdym Brawo i innych młodzieżowych czasopismach? Z wypiekami na twarzy liczyło się odpowiedzi a, b i c, żeby wiedzieć, czy jesteś pisana szkolnemu playboyowi czy cichemu kujonowi, ile lat będziesz mieć zmieniając stan cywilny i czy dominującą cechą Twojego charakteru jest nieśmiałość. To były czasy… W chwili obecnej na czasie jest tylko jeden quiz. Polecam.

czwartek, 26 grudnia 2013

You're beautiful, no matter what they say.

Gdy wracam w rodzinne strony uwielbiam urządzać sobie takie małe powroty do przeszłości. Z nostalgią przerzucam stronice książek o Sarze z Avonlea, Kubusiu Puchatku czy mini-horrorach z serii książek o Ulicy Strachu. Czytam ich fragmenty i uśmiecham się pod nosem, wspominając, jak zawinięta w kołdrę, uzbrojona w kilka kubków herbaty, spędzałam długie godziny nad losami bohaterów i moimi własnymi marzeniami...
Wywołującymi emocje czytadłami są też moje pamiętniki - to coś, co młode dziewczęta piszą zamiast bloga ;) Nie służyło do użytku publicznego, dzięki czemu szczerze jak na spowiedzi zapisywałam każde słowo... Ze zdumieniem i wzruszeniem patrzę na daty typu 1996, 2000, 2003... gdzieś między stronice zatknięte są bilety z moich pierwszych koncertowych wypraw z 2006 roku, które mimo wszystko na zawsze pozostawią ciepły ślad i dużo dobrych emocji. Śmieję się w głos czytając o niektórych kłótniach z koleżankami, z ponurą zadumą obserwuję, jak niektóre rzeczy w otoczeniu nie zmieniły się ani trochę...

niedziela, 22 grudnia 2013

Ho ho ho! Merry Christmas! :) [Poradnik świąteczny]

Święta to taki magiczny czas... ;)

We wszystkich zagranicznych filmach i serialach widać feerię światełek i świątecznych imprez, które Bridget Jones z pewnych względów źle wspomina ;) W naszych polskich odpowiednikach widać łamanie opłatkiem u Lubiczów, świąteczne awantury gdzieś na Wspólnej i Maćka Stuhra (<3) celującego śnieżką w twarz Romy Gąsiorowskiej. Szklana pogoda rozbłyskuje w rytm filmu o chłopcu, który na święta został sam w domu, a o północy w Wigilię co drugi Polak ma dość świąt, rodziny i szuka pocieszenia w jedzeniu.

Wizja to niezbyt optymistyczna, ale prawdziwa... Co zrobić, by święta przetrwać, polubić i nie wtoczyć w siebie dodatkowych milionów kalorii?

Świąteczny Obrazek


1). Przygotuj się psychicznie. Od czasu do czasu trzeba jednak znieść irytującego wujka, dopytującego, dlaczego wciąż nie masz chłopaka, ciocię, która po którymś głębszym wyznaje, że jesteś dla niej jak drugie dziecko, a to, że rozmawia z Tobą raz do roku to wina Tuska, oraz wszystkie inne okoliczności przyrody. To jak ból po wyrwaniu zęba, jest intensywny, ale na szczęście krótki, i po paru dniach można wrócić do swoich zajęć i beztroskiego uwielbienia dla spędzanego na siłowni życia singla ;)

czwartek, 19 grudnia 2013

Man! I feel like a woman...

Na komputerze mam przygotowane dwa inne posty, ale oczywiście w tak zwanym międzyczasie postanowiłam napisać trzeci. W zasadzie temat jest mało fitnessowy (w sumie to wcale nie fitnessowy ale na szczęście mogę tu pisać, co chcę :P) ...dziś zwyczajna, sentymentalna prywata.

Drogi czytelniku,
Nie znamy się za dobrze, więc gwoli wyjaśnienia - najbardziej na świecie wzruszają mnie trzy rzeczy: starsi ludzie, zwierzęta i dzieci. Legendą już obrosła historia, gdy popłakałam się na reklamie pewnej telefonii komórkowej, której głównym bohaterem był starszy człowiek, który dzwonił do swojego syna - a ten nie miał dla niego nigdy czasu. Odebrał dopiero telefon ze szpitala, dokąd dotarł i zamiast swojego taty, zastał puste łóżko. Miało to swój happy end (reklama!), a mi łzy zdążyły cieknąć ciurkiem. Podobnież pamiętam pewien odcinek Ally McBeal, gdzie pewien pan w sile wieku domagał się o zgodę na operacje, gdyż guz mózgu dawał mu wieczny optymizm, ale nie pozwalał opłakać śmierci żony. Zgadnijcie, co było gdy do operacji doszło i emocje go dopadły.

czwartek, 5 grudnia 2013

Bo ja jestem kobietą pracującą, żadnej pracy się nie boję!

Ten tekst tworzyłam niejako na raty, przy czym najpierw powstała część obrazkowa, po czym przerwałam  jego tworzenie (bo musiałam wyjść na trening), później minęły lata świetlne podczas których okazało się, że Ewa Ch. też się zwierzała ze swoich zawodowych przeszłości, więc popadłam w wątpliwość, czy w ogóle publikować. Po tej chwili marazmu, kiedy to spać w nocy nie mogłam w obawie o to, czy to nie pójdzie w plagiat, postanowiłam: zamieszczę, ale to, co miało iść na końcu, pójdzie na początek.

I tak oto wpis zaczyna się nie w roku 2004, a w 2013.

Część I. 
Nadwaga i otyłość w Polsce, ulubiona aktywność naszych krajan i najczęściej wymieniane wymówki. 

W mojej obecnej pracy mam dużo wspólnego z wyszukiwaniem danych medycznych. Stąd też czasem mam okazję natykać się na różne statystyki, ściśle wiążące się z moimi zainteresowaniami- jak wiadomo cukrzyca, otyłość i nadwaga, brak ruchu, to są wszystko rzeczy, które prowadzą do powikłań, na temat których ja później muszę generować wykresy, tabelki, długie warstwy tekstu i inne cuda na kiju wołające "What the fox says?". Było już o nadwadze i otyłości wśród dzieci, więc teraz pora na dorosłych.