czwartek, 23 stycznia 2014

Jestem niezrównoważona!

Poranki to nigdy nie jest prosta sprawa, chyba, że człowiek jest świeżo zakochany albo jest kimś, kogo nazywa się "morning person". Ja do nich nigdy nie należałam, dlatego zawsze, ale to zawsze doceniałam piękno godzin w okolicach świtu (na ekonomii dowiedziałam się, że ma to coś wspólnego z rzadkmi dobrami i diamentami). Świeższe powietrze, poczucie zbliżania się czegoś nowego, rosa na trawie (mróz szczypiący w policzki, taki mamy klimat), piękne zapachy z pobliskich piekarni, delikatne promienie słońca. Cud, miód, orzeszki, które w starciu z brutalną rzeczywistością (czyli budzikiem dzwoniącym o 5-6 rano, ciepłą kołdrą i zimnym jej zewnętrzem), jakoś zazwyczaj przegrywają. Chyba, że:
a) człowiek ma wspomniane motyle w brzuchu - wtedy wszystko, absolutnie wszystko jest dla człowieka źródłem szczęścia i radości (a sam zakochany staje się źródłem irytacji dla otoczenia, bo to wkurzające, gdy ktoś jest taki szczęśliwy ;) ),
b) targasz walizkę po nocy spędzonej w pociągu. Na dworcu nie zostaniesz, do domu dotrzeć musisz, przy okazji chłoniesz przyrodę.



Wiadomo jednak, że w każdym innym wypadku należy zażyć odpowiednie medykamenty, by jakoś przetrwać tą koszmarną porę dnia - zrobić szybki trening, wziąć prysznic, wypić aromatyczną kawę - wtedy jakoś i humor się poprawia, energia wraca, i jak ktoś jest optymistą (lub nawróconym pesymistą, jak ja :P ), to znów staje się irytującą dla pozostałych kulką szczęścia.

Zatem w momencie, gdy wspomniane środki nie działają i mimo upływu czasu, cały dzień jesteśmy zmęczeni, osowiali, apatyczni - może to być (między innymi) znak, że:
a) zakochaliśmy się bez wzajemności,
b) coś poszło nie tak z równowagą kwasowo-zasadową w naszym organizmie.

Po rozwiązaniu testu z Bravo Girl okazuje się, że punkt a odpada, zatem rozważamy punkt b.

Postaram się to wyjaśnić w jak najprostszy sposób. Równowaga ta polega na tym, by zachować odpowiedni poziom kationów i anionów w płynach ustrojowych. Zaburzenia - czyli zarówno kwasica jak i zasadowica, są dla życia niebezpieczne ( wszystko rozbija się o pH krwi, którego optymalny poziom dla przemian metabolicznych wynosi ok. 7 -7,3; spadek poniżej 6,8 i wzrost powyżej 7,8 są zagrożeniem).
Nam, fitoholikom zaburzenia kojarzą się głównie z zakwaszeniem organizmu, spowodowanym nadmiernym spożywaniem białka. I słusznie - dlatego też nigdy nie poprę metody odchudzania, jaką jest dieta Dukana, nadmiernie obciążająca nerki i będąca prostą ścieżką w ramiona kwasicy. Nadmierne zakwaszenie organizmu powoduje, że staje się on podatny na takie choroby, jak choroby onkologiczne, zaburzenia odporności, skleroza, choroby serca, cukrzyca czy artretyzm.
Objawy zakwaszenia:  przewlekłe zmęczenie, brak koncentracji, zaburzenia snu, napięcia nerwowe, depresja, częste infekcje, zaparcia, łamliwość paznokci i wypadanie włosów, opuchlizny (dla porządku dodam, że objawami zasadowicy są hiperwentylacja, napady senności, astma, hipotermia i bolesność mięśni).

Warto więc zadbać o to, by zrównoważyć działanie tych produktów. Według dietetyków powinniśmy spożywać 80% produktów zasadotwórczych i 20% kwasotwórczych (podczas gdy często jest zupełnie odwrotnie). Zadbajmy więc o właściwy bilans i jeśli już nawet zdarza nam się zjeść za dużo "kwasów", dobierzmy do tego odpowiednią przeciwwagę, neutralizującą obciążające dla naszego organizmu produkty.

Małą ściągę, przygotowaną na podstawie informacji ze strony magazynbieganie.pl, zamieszczam poniżej.



Część źródeł uwzględnia też produkty neutralne i zalicza do nich: masło świeże niesolone, śmietanę, margarynę, mleko krowie świeże, oleje roślinne (oprócz oliwy), serwatkę i jogurt naturalny.

Zobacz również:  Killing me not so softly  |  Skinny love  |  Watch Your Core! Subiektywny ranking ćwiczeń na mięśnie brzucha


6 komentarzy:

  1. I ładnie z tej tabelki wynika dlaczego do każdego mięsiwa powinniśmy spożywać także warzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wyjasnia, dlaczego wielu dietetyków mówi "dodawać warzywa do każdego posiłku". Nie tylko przez witaminki :)

      Usuń
  2. uwielbiam poranki, ale tylko letnią porą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za ten post :) Właśnie wczoraj pani dietetyk przypomniała mi, że zakwaszenie organizmu to poważna sprawa a często skupiamy się na liczeniu kalorii i nic poza tym :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabel, i powiem Ci, że to działa!
      Zrównoważyłąm nieco te kwasy z zasadmi i nagle okazuje się, że nie są mi potrzebne 3 kawy, by się rozbudzić. Szkoda, ze tak mało osób zdaje sobie sprawę z istotności tych wszystkich procesów , jakie w naszym organizmie powoduje taki a nie inny sposób odżywiania...

      Usuń