niedziela, 23 lutego 2014

Ruchy jak Mick Jagger i pupa jak Jen Selter

Od czasu do czasu zdarza mi się słyszeć, że mój styl pisania:
a) to dobra alternatywa dla harlequinów przed snem- łatwe, przyjemne i nieskomplikowane,
b) zalatuje Chmielewską,
c) jest taki trochę o d..ie Maryni, aczkolwiek fitness też w tym jest.

To ja się teraz się odniosę.

Ad a)
Wypraszam sobie! To, że czasem wspominam o seksie i szukaniu męża nie oznacza jeszcze, że ma to coś wspólnego z romansami. Choć te też potrafię pisać. Na dowód walnę prywatę (nomen omen też porównywaną do Harlequina). Czekałam akurat na moją lekarska świtę i oczom mym ukazała się scena jak z medyczno - romantycznych seriali :)

"Czekam na moja lekarkę a tu scena jak z Greys Anatomy! Młody, w miarę przystojny lekarz podchodzi do atrakcyjnej stażystki, opiera się niby od niechcenia o ścianę, spogląda w przestrzeń i rzecze: "Nie miałabyś ochoty..." (tu spojrzenie prosto w oczy) "... asystować mi przy zabiegu?"... Ona, zarumieniona ze szczęścia, zaczyna zalotnie chichotać, ociera się o jego ramie, szczebioce coś, ze och ach, jak cudownie. Pewnie jak w Greysach skończy się w schowku na miotły ;) "

No dobra. Jestem jak harlequinówa ;)

sobota, 8 lutego 2014

Biggest Loser

Do napisania tego posta skłonił mnie temat okupowany ostatnio przez pudelki i tvn24, związany z utratą wagi przez uczestniczkę piętnastego sezonu amerykańskiego Biggest Loser, Rachel.



Program ten oglądałam w ramach motywacji już od jakiegoś czasu (do znalezienia na youtubie),ma bowiem duży wpływ motywacyjny, ponadto pokazuje ludziom, że można coś osiągnąć, ale nie przychodzi to samo lecz wymaga ciężkiej pracy i dużej siły woli. Że skoro on mógł zrzucić 50 kilo i pozbyć się cukrzycy, to ja też mogę. Dobrym elementem programu było ukazywanie ludziom zdrowotnych (a właściwie anty-zdrowotnych) efektów ich otyłości.

Niestety, jak się okazuje, przykazania Jillian Michaels i Boba Harpera pokazywane na wizji to jedno, a to, co działo się za kulisami programu to już zupełnie odrębna kwestia. Co ciekawe, zarówno Bob jak i Jill poza programem (w swoich autorskich programach i książkach) zalecają zdrowe tempo chudnięcia i odpowiednią dawkę ruchu. Cóż.. dla pieniędzy też są widać w stanie na wiele przymknąć oczy...

wtorek, 4 lutego 2014

Dzienniki Izy eN.

Od razu ostrzegam, to jest post niefitnessowy, taka tam prywata, więc jeśli czekacie na coś o aktywności, to taki będzie następny post :)

Dawno, dawno temu, gdy - jak już wspominałam, byłam dzieckiem (nadmieniam, bo to może wcale nie jest takie oczywiste) wyobrażałam sobie siebie w przyszłości jako:
a) ponętną  blondynkę (taką w blond wersji Jessici Rabbit z "Kto wrobił Królika Rogera"),
b) żonę,
c) kobietę sukcesu (już wspominałam, że w planach odnośnie kariery zawodowej przeplatało się śpiewanie z dziennikarstwem i Czarodziejką z Księżyca ;) ).

Plany się średnio udały, bo:
a) Znajdź trylion różnic,



b) nabyłam kota przed mężem, błąd strategiczny.



c) No, to akurat może jeszcze nie do końca mi wyszło, ale też nie ma kompletnej porażki :)