sobota, 8 lutego 2014

Biggest Loser

Do napisania tego posta skłonił mnie temat okupowany ostatnio przez pudelki i tvn24, związany z utratą wagi przez uczestniczkę piętnastego sezonu amerykańskiego Biggest Loser, Rachel.



Program ten oglądałam w ramach motywacji już od jakiegoś czasu (do znalezienia na youtubie),ma bowiem duży wpływ motywacyjny, ponadto pokazuje ludziom, że można coś osiągnąć, ale nie przychodzi to samo lecz wymaga ciężkiej pracy i dużej siły woli. Że skoro on mógł zrzucić 50 kilo i pozbyć się cukrzycy, to ja też mogę. Dobrym elementem programu było ukazywanie ludziom zdrowotnych (a właściwie anty-zdrowotnych) efektów ich otyłości.

Niestety, jak się okazuje, przykazania Jillian Michaels i Boba Harpera pokazywane na wizji to jedno, a to, co działo się za kulisami programu to już zupełnie odrębna kwestia. Co ciekawe, zarówno Bob jak i Jill poza programem (w swoich autorskich programach i książkach) zalecają zdrowe tempo chudnięcia i odpowiednią dawkę ruchu. Cóż.. dla pieniędzy też są widać w stanie na wiele przymknąć oczy...

Oglądający program ludzie często ślepo podążają za tym, co widzą w show i zaczynają mieć nierealistyczne oczekiwania odnośnie swojej utraty wagi. W programie zdarzali się uczestnicy, którzy tracili po 10 kilogramów tygodniowo, zaś utrata dwóch traktowana była niemal jako porażka. Co więcej, na wizji nie brak było nawoływań o picie dużej ilości wody i odpowiedniego odżywiania, podczas gdy przed tygodniowym ważeniem uczestnicy potrafili przed dobę jeść mikroskopijne porcje i całkowicie zaprzestać przyjmowania płynów (o czym się oczywiście głośno nie mówi - wiadomo to jednak z relacj eks uczestników). Wszak dla wagi (i wygrania 250 tysięcy dolców) -  wszystko...

Dla mnie osobiście zastanawiający jest fakt, że uczestnikom nakazano utrzymywanie diety 1000-1500 kcal, podczas gdy ćwiczyli nawet po 8h dziennie - codziennie, bez dni odpoczynku, ćwicząc zarówno siłowo jak i aerobowo. Ich organizmy nie miały szans na właściwą regenerację. Uczestnik opuszczający program nagle stawał na progu depresji - wygłodzony organizm, przyjmujący nadal małą ilość kalorii, ale pozbawiony tak katorżniczej ilości treningu, zaczynał na wszelki wypadek gromadzić energię. Spójrzmy prawdzie w oczy, nikt, kto prowadzi gospodarstwo domowe, ma rodzinę, pracę, nie jest w stanie poświęcać 8h dziennie na trening, łatwiej też o pokusę, bo i do cukierni można zajść i zjeść pączka lub dwa. Zaczęło się tycie lub chudnięcie w normalnym zdrowym tempie, które dla nich było czymś złym, słabym i nie do przyjęcia. Obciążenie psychiczne - ogromne.
Pomijam tu absurdalność takiej ilości ćwiczeń i wpływu, jaki miała na organizm...
Fakt - mieli ciągłą opiekę lekarzy. Ale pokażcie mi kogoś, kto powie, że dla osoby, która przez pół życia nie miała nic wspólnego ze sportem i waży 200 kilo, intensywny, kilku godzinny trening jest czymś zdrowym.

Ponadto tak duży nacisk kładziony na samą wagę, również rodzi wątpliwości. W pierwszym sezonie, o ile pamiętam, w finale oprócz wagi brano pod uwagę również % utraconej tkanki tłuszczowej, w kolejnych czternastu jakoś już do tego nie wracano...



Wróćmy do Rachel. Przez 15 sezonów Biggest Loser NIKT nie osiągnął w ciągu 5 miesięcy (a nie 3,5, jak donoszą polskie media) utraty aż 60% masy ciała. Nikt. Dziewczyna co prawda zapewniała, ze czuje się jak nigdy, ale moje własne odczucia pokrywają się z opiniami wielu innych - nie wygląda zdrowo, trąci anoreksją i mogę się założyć, że wystąpiły u niej efekty uboczne...
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - wygląda chudo, pod ubrankami do ważenia widać kości, gdzie się podziały te pokłady zwisającej skóry, które powinny być widoczne? W końcu osoba otyła po zrzuceniu kilkudzisięciu kilogramów wygląda jak na zdjęciu poniżej... Zwłaszcza, jeśli tracimy zbyt dużo w zbyt krótkim czasie.



Chciałabym w tym miejscu przestrzec wszystkich, którym wydaje się, że utrata takiej masy ciała (bo skoro jak widać - można) w tak krótkim czasie jest dobrym rozwiązaniem. Dlaczego? Uwaga, lista jest naprawdę długa.

1 Możecie być pewni - efekt jojo jest gwarantowany.
2. Skóra... [polecam artykuł TU] - wolne odchudzanie, masaże, balsamy, pozwalają lepiej poradzić sobie z tym problemem. W przeciwnym wypadku zostaje albo worek skóry na ciele, albo konieczność operacji.
3. Zaburzenia hormonalne (w tym u kobiet - zaburzenia miesiączkowania, a u obydwu płci - bezpłodność)
4. Wypadanie włosów, łamliwość paznokci - efekt niedoboru witamin i mikroelementów,
5. Osłabienie, zawroty głowy,wymioty, zaparcia
6. Osłabienie ogólne, a więc spadek odporności, ryzyko infekcji
7. Osłabienie kości - większa łamliwość, osteoporoza, osłabienie stawów
8. Nie oszukujmy się, szybki spadek wagi to skutek głównie utraty wody, nie tkanki tłuszczowej. Zbyt duża ilość treningów pozwoli zaś niekoniecznie wzmocnić,a pozbyć się mięśni
9. Zaburzenia metabolizmu
10. Zaburzenia pamięci i kłopoty z koncentracją
11. Problemy ze snem
12. Problemy z nerkami i wątrobą
13. Powstawanie kamieni żółciowych (wynik wyeliminowania z diety zdrowych tłuszczów)
14. Ciągłe uczucie zimna
15. Depresja, stany lękowe, apatia

Czy naprawdę ludzie są aż tak zdesperowani, że potrafią poświęcić swoje zdrowie tylko po to, żeby przez chwilę pochwalić się piękną sylwetką? Na litość...

Pamiętajmy!
1. Ćwiczenia siłowe i aerobowe, ale nie w nadmiernej ilości! Regeneracja jest bardzo istotnym elementem budowania pięknego ciała!
2. Zdrowa, urozmaicona, bogata w składniki odżywcze dieta. Wywalamy fast foody i colę, ograniczamy alkohol, nie jemy słodyczy. 3 posiłki główne, dwie przekąski, i zobaczycie - samo poleci...
3. Dużo wody niegazowanej! Co najmniej 8 szklanek dziennie!
4. Dbajcie o relaks. Wiem, że czasem trudno to zrobić, ale każdy zasługuje na pół godziny tylko dla własnego widzimisię, bez krzyczących dzieci i problemów, jak związać koniec z końcem.
5. Pamiętajcie, że zdrowe życie to także odpowiednia dbałość o swój umysł, duszę oraz relacje z innymi ludźmi. Złym emocjom mówimy stanowcze: PRECZ!



Wszystko trzeba robić z głową. Odchudzać się - też.
Kierujmy się naczelną zasadą etyki medycyny.

Primum non nocere. 

Po pierwsze - nie szkodzić...

Zobacz również:  Dzienniki Izy eN  |  Medżik i Hajpnotajzing czyli sztuka samomanipulacji  |  Zapytaj Izoldy, część I. Matka Polka

15 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć. Skutki są straszne, a o zanik miesiączki i w konsekwencji brak możliwości urodzenia dzieci to bardzo powszechny skutek. Szybka utrata wagi - to jedno z pierwszych pytań jakie przecież zadaje ginekolog.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    positiveattitudetowards.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, nigdy nie myślałam w ten sposób o tym programie. Chyba mogę spokojnie powiedzieć, że otworzyłaś mi oczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Program samw sobie niby fajnie się ogląda, ale... no właśnie, ale ma te swoje ciemne strony.
      Chyba już bardziej polecam "Extreme Makeover", tam zrzucają tyle samo wagi ale w rok, w dodatku przynajmniej otwarcie przyznają się do usuwania namiaru skóry...

      Usuń
  3. ja tego programu nie oglądałam i czytam o tym u ciebie i na portalach plotkarskich!! Jakoś dla mnie to wszystko niezdrowe:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla pieniędzy ludzie zrobią wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny post. To jest ameryka tam nie liczy sie czlowiek, wazne ze jest show, ze jest ogladalnosc i duza kasa.smutne..

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki, że opisałaś sprawę ;-) Bo widziałam coś na tumblr, ale zniechęciła mnie dużo ilość tekstu w obcym języku i sobie odpuściłam :P
    Dodaję do obserwowanych, pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :)
      W mediach rozpisują się głównie o tym, że ona źle teraz wygląda, jakoś mało osób patrzy na stronę zdrowotną...

      Usuń
  7. świetny post!

    OdpowiedzUsuń
  8. skórę jej chyba wycięli - w nagrodę
    a ja na swoim przykładzie mogę się o skórze wypowiedzieć
    przez osiem miesięcy co wieczór (wyjątki mogłabym policzyć na palcach jednej ręki) wcierałam w brzuch uda i dupę ujędrniające i spalając specyfiki
    nic mi nie zwisało
    nie miałam tego efektu, jaki jest na zdjęciu w Twoim poście
    ale masowałam się tym wieczór w wieczór
    przez kilkanaście minut każdą partię ciała
    nie było że boli
    oczywiście skóra nie była jędrna, bo tego raczej już nigdy nie odzyskam, ale nie zwisała
    ona mi się zwyczajnie jakby wchłaniała
    teraz, kiedy rozpoczęłam drugie podejście do diety, na początku nie smarowałam się
    i skóra - widziałam to - nie wchłaniała się
    dlatego włączyłam znowu masaże
    zobaczymy czy nie za późno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie, pamiętam Frotko z Twojego bloga, "szatańska pożoga" :)

      Dziewczyny (i chłopaki), słuchajcie Frotki,bo to naprawdę pomaga. Masaże, specyfiki ujędrniające - przy odpowiedniej regularności efekt jest!

      Usuń
  9. Dobrze, że o tym napisałaś. Byłam przerażona, kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia ten dziewczyny

    OdpowiedzUsuń
  10. KOchana jakich kosmetyków używałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najróżniejszych :)
      Ostatnio testuję nowy i wkrótce recenzja, ale z moich wczesniejszych polecam:
      -Eveline (one wszystkie są nieźle działające a mają bardzo przystępną cenę
      -Dax Cosmetics (fajnie działają, nieźle się wchłaniają, ale starczają raczej na krótko)
      -Ziaja (taka czarna sera antycellulitowa, działa ujędrniająco), działa moim zdaniem naprawdę świetnie, ale jest najmniej wydajny z wszystkich - opakowanie jest małe i relatywnie do innych wychodzi raczej drogo.

      Usuń