piątek, 29 maja 2015

Men Expert Survival Race Wrocław 2015

Dawno dawno temu, za górami, za lasami, przy komputerze siedziała Izolda. Grzebała w nim zapalczywie, bardzo możliwe, że kombinując jakiś tekst na swojego pięknego bloga. Wtem odezwał się dźwięk wiadomości przychodzącej na fejsbuczku. Zdumiała się Izolda widząc nadawcę, zapytała więc:
-Z czymże Ty do mnie wielmożny Zajęcze?
Zajęc nie kluczył niczym Królik z Alicji w Krainie Czarów. Nie zwodząc i nie wdając się w ceregiele, napisał te słowa:
- Zbieramy grupę na Survival Race. Piszesz się?
Izolda spojrzała na stronę wydarzenia, pomyślała – dużo czasu jeszcze, stwierdzila „Why not?” i wyraziła chęć. Żeby wiedziała, co z tego wyniknie…
Z pierwotnego planu biegu na 5 kilometrów pozostały bowiem zgliszcza, niczym przejechane ruskim czołgiem ulice. Idąc za głosami emocji grupa nasza z łapanki powstana zgłosiła się do biegu na 10 km, zyskując tym samym miano Herosów. I tak wlaśnie zaczyna się nasza historia…

… Dnia 24 maja 2015 Izoldę obudził natarczywy dźwięk budzika. „To dziś!” pomyślała. Wzięła prysznic (z perspektywy czasu stwierdziła, że to było bez sensu), zjadła pożywne śniadanie i udała się komunikacją miejską ku przeznaczeniu, czekającemu na nią przy Morskim Oku koło Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu. Spotkała tam resztę druhów, po których na szczęście widać było lekkie podenerwowanie, więc nie była w tym odosobniona. Podpisała oświadczenie, że jest zdrowa na umyśle i będzie się babrać w błocie na własne życzenie, po czym odebrała pakiet startowy z czipem, opaską na swój wielki nadgarstek, kartką z życzeniami powodzenia od organizatora i piękną koszulkę funkcyjną.




Po zwiedzeniu kilku najważniejszych punktów (przebieralnia, wucecik), Izolda udała się z resztą grupy w okolice Startu, gdzie dzielni herosi z drużyny „Nowy Folder” wykonali zdjęcie „przed” ze świadomością, że „po” może już nie nadejść ;)



Krótka rozgrzewka, trochę rozciągania, rozgrzewka grupowa i bum! Czerwona fala ruszyła.
Niestety, grupa łapankowa ma to do siebie, że nie jest zbyt zgrana. Rozdzieliliśmy się zatem dość szybko, jednak Izolda pozostała wierna kompanom swym, dzielnym giermkom o pseudonimach Samson i Camel. Nie biegli bardzo szybko, rozkładając siły. Izolda wiedziała, że co prawda mogłaby biec szybciej, ale nie chciała pozostawać sama w obliczu przeszkód, gdzie dzielni giermkowie podawali jej pomocne dłonie. Przeszkód było trzydzieści, a wśród nich znalazło się przełażenie przez ogromne snopy siana, drabinki, przerzucanie opon (panie powinny przerzucać małe, ale Izoldzie bez okularów wszystkie wydawały się jednakowe, więc przerzuciła oponę męską ;) ), czołganie się w błocie i bitwa z Wikingami.



Za nieprzebytą przeszkodę panie odbywały karę pompek dziesięciu, zaś panowie tracili resztki sił burpeesując po dwadziestokroć. Przebycie przeszkód dawało satysfakcję, zaś linię mety przekroczyli wszyscy ubłoceni, mokrzy, zmęczeni ale pełni satsfakcji. W nagrodę dostali dzielni Herosi nieśmiertelniki, piwo, izotonik i gratulacje od fanów na mecie ;)







Wzięcie udziału w biegu było jedną z lepszych decyzji, jakie mogłam podjąć. Pokazał, jak ważna jest praca zespołowa, jak fajnie można zacząć niedzielę a co najważniejsze, pozwolił określić cele na najbliższe miesiące. Nie sylwetkowe.

Survival Race pozwolił mi na moje ciało spojrzeć od zupełnie innej strony. Pokazał mi moje słabe punkty i wytyczył ścieżkę, którą chcę iść. Środki do celu nieco hasłowo omawiałam wczoraj podczas spotkania z Miętówką (serio –ajlawju i jak teraz dostałabym pracę w Wawie, to chyba nawet nie byłabym bardzo przeciwna ;) ).

(Wiem, że w obliczu tematu zdjęcie nieco nie pasuje, ale selficzek musiał być :P )

Ogólnie rzecz biorąc: Sprawność. Siła. Gibkość. Szybkość. 
Nie chudość, nie sześciopak. Ja chcę więcej! Więcej móc, potrafić. Podciągać się, targać duże ciężary, robić szpagaty i przebiec cały Survival Race bez pomocy z zewnątrz. I to właśnie jest CEL. Chcę sprawnego ciała, dużej wytrzymałości, hardcorowych treningów i mocy.
Co z tego wyniknie? Nie wiem :) Póki co, cel świeci na horyzoncie niczym gwiazda pop w teledysku. Pewnie doświadczę po drodze masę załamań, myśli, że jestem za słaba, za gruba, zbyt niedoskonała, by osiągnąć szczyty.
Ale wiecie co? Osiągnę je. Faster, better, harder, STRONGER.
#lepszaja
I tyle… :)
Ps. Jeśli macie możliwość wzięcia udziału w tego typu imprezie – Survial Race, Spartan Race, Runmageddon – nie wahajcie się. Jeśli nawet nie jesteście przygotowani, to fantastyczne jest to, że na trasie spotkacie kogoś, kto Wam pomoże. Ja z całego serca dziękuję Panu, który przekonał mnie, bym zmierzyła się ze ścianą. Podbiegłam, czubkami palców otarłam się o wierzchołek ścianki i stwierdziłam „gdzie mi o tego”.. więc zrobiłam swoje 10 pompek (swoją drogą – na początku fitnessowej ścieżki nie zrobiłabym nawet jednej. Potem robiłam te na kolanach, a teraz śmiagałam tryliardy męskich – czas na klaskane ;) ), po czym pan po az enty rzekł „Spróbuj!”. Pomógł mi, podsadził, przelazłam.
Panie! Jeśli pan czyta – dziękuję! :) Żałowałabym nie próbując. Jeśli poza pilnowaniem karniaczków taka była Pan rola – spisał się Pan na medal!

A tu oficjalny film z zawodów...



Zdjecia są w większości autorstwa Przemysława Z. Poza jednym, tym gdzie z wyrazem twarzy "robię solidną dwójkę" wiszę na drążkach, ta fota pochodzi stąd.

Zobacz również:  Fitness na dachu  |  52 dni redukcji w zdjęciach  |  Fit Opowiastki

9 komentarzy:

  1. Super sprawa! Chciałabym kiedyś wziąć w udział w czymś podobnym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie może powtórka w Warszawie ;)? Będę wolontariuszem na tym biegu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie wpisy powodują że muszę w końcu się ruszyć i zacząć biegać! :D Świetny film :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog. Bardzo mi sie podoba. Blog warty polecenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny, ciekawy blog, powodzenia życzę i zapraszam do mnie na wspólne tematy kom./obs ;) http://eathealthilyandkeepfit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zamierzam wybrac się na najblizszy rajd do Poznania :)

    OdpowiedzUsuń