Kilka dni temu poznaliście Izaurę i zobaczyliście, że
próbując schudnąć popełniła już szereg możliwych błędów. Jednak i Wy w błędzie
jesteście, jeśli myślicie, że na tym poprzestała. O nie! Izaura lubi popełniać
pomyłki w pełnych pakietach, żeby mieć skąd wyciągać wnioski. Tak więc
Niewolnica (Odchudzania) Izaura, ciąg dalszy.
Po piąte. Izaura ma
słomiany zapał. No owszem, jadła zdrowo i kalorycznie należycie, chodziła
na siłownię, dbała o odpowiednią ilość cardio i regenerację. A później przyszła
sobota, na którą Izaura zaplanowała sobie cheata. W jego ramach umówiła się ze
znajomymi na pizzę, do pizzy wypiła piwo, albo dwa, albo pięć, w bardzo radosnym
nastroju dotarła w środku nocy na imprezę, gdzie szociki lały się aż miło, a
wie, że na pusty żołądek pić nie należy, w międzyczasie więc wyskakuje na
kebaba, podjada orzeszki i generalnie czuje się obłędnie. Aż do rana, kiedy to
budzi ją kac morderca, wypija mnóstwo wody, po czym kapitulując, wraz ze znajomymi raczy
się klinem, a wieczorem masą tłustego żarcia, byle organizm zajął się trawieniem
czegoś trudnego i przestał przypominać jej o wczorajszych szaleństwach. I tak z
tygodnia na tydzień, Izaura funduje sobie 5 dni pracy, 2 szaleństw połączonych
z brakiem regeneracji i jakoś „dziwnym” trafem obwód pasa się zwiększył…
Po szóste. Izaura
stwierdziła, że więcej znaczy lepiej.
W sensie treningowym. Porzuciła plan, który ułożył jej
doświadczony kolega i ułożyła swój własny, bardziej rozbudowany. W rezultacie
ćwiczy splitem, każdy trening zajmuje jej dwie i pół godziny, do tego cardio.
Trenuje 5 razy w tygodniu. I zupełnie nie rozumie, czemu waga stanęła, przecież
zasuwa jak dziki osioł? Wspomniany kolega znów coś przebąkiwał o przeładowanych
treningach, że za dużo, że hormony, ale heloł? Rusza się, to pali, jak pali, to
znaczy, że ma chudnąć, prawda?
Po siódme okazało
się, że Izaura pije za mało wody. Niby tak oklepany temat, tyle się na jego
temat trąbi, a jednak popełniła ten dość standardowy błąd. Bo owszem,
wychodziło jej 2 litry - tyle się niby zaleca, prawda? Z tym, że Izaura nie
wzięła pod uwagę, ze to ma być WODA. Nie słodkie napoje i soki. Nie herbata czy
kawa, które owszem, są płynami, ale odwadniają. WODA. I to nie wchłonięta we
właściwej ilości w ciągu godziny, bo i tak robiła, w ten sposób wypłukując z
siebie elektrolity. Kolega (zakochał się czy jak? ) podetknął jej artykuł i Izaura już wie: 0,03l
na kilogram masy ciała, pite systematycznie i regularnie w ciągu całego dnia,
nie wliczając w to wody na treningu. Może być z cytryną. I faktycznie, po kilku
dniach od wdrożenia tego systemu Izaura zaczęła mieć więcej energii, organizm
jakby lepiej gospodarował składnikami odżywczymi, twarz już nie była opuchnięta…
Czary?
Po ósme. Izaura rzuca
się na wszystkie diety, o jakich przeczyta. Ma już za sobą kopenhaską, 1000
kcal, kapuścianą, sokową, sałatkową, Raw, Paleo, Atkinsa, Dukana, tłuszczową,
IF, IIFYM… chyba każdej spróbowała, żadna nie działała, no przecież próbowała,
tak? Więc czemu tłuszcz nadal uparcie na niej tkwi i nie schodzi…? Jaka tam
konsekwencja, od tylu diet już dawno powinno coś się wydarzyć! Na przykład sixpack,
o.
Po dziewiąte. Izaura
jest mistrzynią wymówek. Nie masz żadnej? Zgłoś się do niej, coś
wymyślicie. Dziś nie pójdziecie na trening, bo jest zimno, i zjecie czekoladę,
bo Wam smutno. Jutro Gośka ma urodziny, więc będzie pizza i wino, więc co
najmniej dwa dni z głowy. Za dwa dni odpoczniecie, bo przecież ważna jest
regeneracja, w sobotę nie będziecie ćwiczyć, bo to weekend i coś Wam się od
życia należy! Zaczniecie od poniedziałku, ale nie tego, bo to Blue Monday,
należy więc spędzić nieco czasu w depresji podjadając ciastki. A tak w ogóle
nie zapominajcie, że to wina genetyki, a jak Wam mówią, że genetyka może być
przyczyną, dla której trudniej jest walczyć o sylwetkę, ale sama w sobie nie
powoduje otyłości, tu rzućcie w niego kamieniem.
Po dziesiąte. O dziwo,
w punkcie dziesiątym nie można Izaury obwinić. Bo czasem bywa tak, że
mimo najszczerszych chęci, schudnąć nie można, za to tyje się z łatwością - z przyczyn zdrowotnych, związanych z
przyjmowanymi lekami, albo bezpośrednio z chorobami, np. tarczycy. Jeśli zatem
jesteś Izaurą w punkcie 10, a poprzednich 9 jest Ci obcych, to zacznij od badań
i jak raz odłóż na chwilę na bok troski o płaski brzuch, bo jednak zdrowie ma
pierwszeństwo i to o nie powinieneś
troszczyć się najbardziej.
Dziwi mnie że tak wiele osób zapomina o piciu wody podczas odchudzania. To podstawa!
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam co robię źle że nie mogę schudnąć. Teraz wiem ile błędów popełniałam. Twój wpis uświadomił mi bardzo dużo. Wszystkie wskazówki na pewno będą dla mnie bardzo pomocne. I mam nadzieje że teraz będą efekty i zrzucę zbędne kilogramy.
OdpowiedzUsuńDieta na płaski brzuch nie jest skomplikowana. Trzeba jedynie wybierać produkty zalecane, unikając produktów zakazanych. W związku z tym zbilansowaną dietę należy ustalać indywidualnie do własnych potrzeb w oparciu o piramidę zdrowego żywienia
OdpowiedzUsuń