Święta to taki magiczny czas... ;)
We wszystkich zagranicznych filmach i serialach widać feerię światełek i świątecznych imprez, które Bridget Jones z pewnych względów źle wspomina ;) W naszych polskich odpowiednikach widać łamanie opłatkiem u Lubiczów, świąteczne awantury gdzieś na Wspólnej i Maćka Stuhra (<3) celującego śnieżką w twarz Romy Gąsiorowskiej. Szklana pogoda rozbłyskuje w rytm filmu o chłopcu, który na święta został sam w domu, a o północy w Wigilię co drugi Polak ma dość świąt, rodziny i szuka pocieszenia w jedzeniu.
Wizja to niezbyt optymistyczna, ale prawdziwa... Co zrobić, by święta przetrwać, polubić i nie wtoczyć w siebie dodatkowych milionów kalorii?
1). Przygotuj się psychicznie. Od czasu do czasu trzeba jednak znieść irytującego wujka, dopytującego, dlaczego wciąż nie masz chłopaka, ciocię, która po którymś głębszym wyznaje, że jesteś dla niej jak drugie dziecko, a to, że rozmawia z Tobą raz do roku to wina Tuska, oraz wszystkie inne okoliczności przyrody. To jak ból po wyrwaniu zęba, jest intensywny, ale na szczęście krótki, i po paru dniach można wrócić do swoich zajęć i beztroskiego uwielbienia dla spędzanego na siłowni życia singla ;)
2). Skup się na pozytywach. Na tych świątecznych lampkach, całej masie inspiracji designerskich, na kubku w kształcie głowy renifera, wizjach śniegu wirującego za oknem i Ciebie z kubkiem herbaty z miodem/czekolady/grzanego wina na oknie, z mruczącym kotem na kolanach (tymczasem z butelką wody przytulasz się do kaloryfera a kot tradycyjnie ignoruje Twoje zachęcające pomruki ;) ), na pięknych świątecznych kartkach, babeczkach etc etc.
3). "Nie czuję świąt" - najczęściej powtarzane w okolicy trzeciej dekady grudnia zdanie. Puść świąteczną playlistę, wycisz się, powąchaj pierniczki, kup prezenty. Może nie od razu będzie medżik i osom, ale jakiś tam pierwiastek świąteczny zostanie zaszczepiony. Tylko trzymaj się z daleka od centrów handlowych - tłumy potrafią skutecznie zepsuć humor nawet Nyan Catowi, który w myk transformuje wtedy w Grumpy Cata. True story.
4). Oprócz czasu z rodziną zaplanujcie też czas z przyjaciółmi. Jako przeciwwaga do rodzinnego obłędu pozwolą na złapanie równowagi psychicznej ;)
5). No i rzecz najważniejsza. Trzymanie linii w święta.
Złotego środka nie ma - 99% ludzi łamie wtedy swoje postanowienia. Zamiast wytyczać sobie nierealne cele, trzymacie się kilku prostych zasad - zminimalizują szkody.
-pijcie dużo wody, więcej nawet niż zwykle. Dodajcie do niej cytryny, ogórka, dodatkowo nawilżą i spowodują większe pragnienie, takie perpetuum mobile ;)
-oprócz wody - zielona i czerwona herbata, ziółka - pomogą w trawieniu świątecznych smakołyków,
- nie wszystko na raz! Skoro już odstępujemy od rygoru i chcemy spróbować pyszności, róbmy to na spokojnie, bez kompulsywnego wciskania w siebie ton żarcia. Delektujmy się - święta trwają całe trzy dni, pochłonięcie każdej możliwej potrawy już w wigilię na pewno nie pomoże.
- jedzcie warzywa :) Nawet komponując świąteczną michę nie zapominajcie o zasadzie "pół talerza na zielone" - sięgajcie po sałatę, pomidory, ogórki, paprykę. Będziecie bardziej syci i nieco ozdrowicie nawet pierogi czy bigos.
- nie siedźcie ciągle przy stole / komputerze/ przed tv. Idźcie na spacer, o ile to możliwe- na siłownię. W ciągu dnia zróbcie 20 minutowy interwał, przyspieszający metabolizm. Nie odpuszczajcie sobie, bo "są święta" to tylko wymówka. RUCH TO NAJWAŻNIEJSZA ZE ŚWIĄTECZNYCH POTRAW! I prezent, który robicie swojemu organizmowi.
- i bardzo ważne - nie zamartwiajcie się każdą kalorią. Niech ten czas będzie wesoły, radosny, cieszcie się smakami, doceńcie wysiłki tych, którzy stali przy garach kilka dni. I sami skomponujcie jakieś danie fit - niech i świąteczne obżartuchy zasmakują nieco Waszego świata. Kto wie, może im się spodoba..? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz