I tak oto wpis zaczyna się nie w roku 2004, a w 2013.
Część I.
Nadwaga i otyłość w Polsce, ulubiona aktywność naszych krajan i najczęściej wymieniane wymówki.
W mojej obecnej pracy mam dużo wspólnego z wyszukiwaniem danych medycznych. Stąd też czasem mam okazję natykać się na różne statystyki, ściśle wiążące się z moimi zainteresowaniami- jak wiadomo cukrzyca, otyłość i nadwaga, brak ruchu, to są wszystko rzeczy, które prowadzą do powikłań, na temat których ja później muszę generować wykresy, tabelki, długie warstwy tekstu i inne cuda na kiju wołające "What the fox says?". Było już o nadwadze i otyłości wśród dzieci, więc teraz pora na dorosłych.
Raport ["Problem nadwagi i otyłości w Polsce wśród osób dorosłych. Dane Epidemiologiczne." sporządzony dla Głównego Inspektoratu Sanitarnego; stąd też są wykresy] sporządzono na podstawie danych GUS z 2009 roku, trochę stare, ale wciąż dają do myślenia. Czytamy:
"Otyłość jest chorobą przewlekłą spowodowaną nadmierną podażą energii zawartej w pożywieniu w stosunku do zapotrzebowania organizmu, skutkiem czego jest magazynowanie tego nadmiaru w postaci tkanki tłuszczowej. Otyłości towarzyszą najczęściej liczne powikłania ze strony układu sercowo - naczyniowego i innych narządów. Dodatkowo jest ona trudna do zwalczenia. Monitoring otyłości umożliwia wskaźnik masy ciała - BMI, określający relację pomiędzy masą ciała a wzrostem."
[od razu wtrącam moje 3 grosze, bo już nie raz wspomniałam, że BMI to trochę przekłamany wskaźnik - według niego Dwayne Johnson czy Akop Szostak pewnie też mają nadwagę, a przecież to bzdura; liczyłabym zatem bardziej body fat, no ale pewnie zanim w Polsce powstaną takie statystyki, to dinozaury zdążą drugi raz wyginąć]
Według tego wskaźnika, zbyt dużą masę ciała miało w 2009 roku aż 51% Polaków.
Zarówno w przypadku kobiet jak i mężczyzn na przestrzeni 13 lat nastąpił około dwukrotny wzrost liczby ludzi ze zbyt wysoką masą ciała.
Według kategorii wiekowych, najwięcej osób z nadwagą/otyłością jest w wieku 60-69 lat. Wśród tej grupy seniorów aż 72% osób ma nadwagę. Żeby nie męczyć Was słownymi statystykami, popieram się kolejnym wykresem. Wyraźnie widać trend wzrastający wraz z wiekiem, spadający (choć nieznacznie) po 69 roku życia.
"Według raportu GUS „Zdrowie i ochrona zdrowia w 2011 r.”, nadwagę lub otyłość ma aż 54% ogółu dorosłych Polaków, z czego 64% to mężczyźni a 46% kobiety. Wśród 18 analizowanych krajów, Polska zajmuje 7 miejsce w rankingu częstości występowania zbyt dużej masy ciała u osób dorosłych. W tym niechlubnym rankingu wyprzedzają nas przede wszystkim Maltańczycy (60% dorosłej waży zbyt dużo), a także Czesi, Słoweńcy, Grecy, Łotysze i Węgrzy. Najrzadziej problem zbyt dużej wagi ciała występuje u dorosłych Francuzów, Belgów czy Austriaków - u mniej niż połowy osób w wieku 18 lat i więcej."
Raport stwierdza też, że niezależnie od kraju czy regionu, bardziej o wagę dbają jednak kobiety.
Co ciekawe, w innym raporcie, sporządzonym przez Centrum Badania Opinii Społecznej ["Polacy o swoim zdrowiu oraz prozdrowotnych zachowaniach i aktywnościach", Warszawa, sierpień 2012] 57% Polaków uważa swój stan zdrowia za dobry, zaś 16% jest nim wręcz zachwyconych (co się nieco kłóci z tymi statystykami otyłości). Narzekanie na stan zdrowia wzrasta wraz z wiekiem (podobnie jak trend masy ciała i moim zdaniem jest między tym naprawdę spory związek).
"Zdaniem ankietowanych, działaniem, które w największym stopniu przyczynia się do poprawy zdrowia, jest właściwe odżywianie się, a więc m.in. częste spożywanie warzyw i owoców oraz ograniczanie tłuszczów zwierzęcych (50% wskazań) (!). Co trzeci respondent do działań prozdrowotnych zalicza przede wszystkim regularne wizyty u lekarza (34%), a mniej więcej co czwarty za takie działanie uznaje w pierwszej kolejności unikanie sytuacji stresowych (29%), regularne uprawianie gimnastyki (25%) oraz inne formy aktywności fizycznej, w tym spacery, wycieczki rowerowe itp. (23%). Co piąty ankietowany (21%) jest przekonany, że na poprawę zdrowia może wpływać abstynencja nikotynowa, a co jedenasty (9%) wskazuje w tym kontekście na rezygnację z alkoholu. Zaledwie trzech na stu badanych (3%) za niezbędne dla zachowania dobrego zdrowia uznaje regularne zażywanie preparatów lub tabletek witaminowych."
[Tak małą ilością wskazań odnośnie aktywności fizycznej nie jestem zaskoczona, ludziom często się nie chce, więc po prostu bagatelizują zbawienny wpływ codziennej porcji ruchu].
"Osoby oceniające stan swojego zdrowia jako dobry lub bardzo dobry są zdania, że w największym stopniu do jego poprawy przyczyniają się odpowiednie odżywianie (53% wskazań) oraz regularne uprawianie sportu (31%)."
[O!]
Według przeprowadzonych przez GUS badań ankietowych w okresie od 1.10.2011 r. do 30.09.2012 r. w zajęciach sportowych lub rekreacyjnych uczestniczyło 45,9% Polaków (48,8% mężczyzn i 43,3% kobiet). Regularnie ćwiczyło 20,3% członków gospodarstw domowych. Mężczyźni częściej niż kobiety deklarowali zarówno regularny (odpowiednio 21,8% i 18,9%), jak i sporadyczny (odpowiednio 27,1% i 24,4%) charakter podejmowanych zajęć ruchowych.
[Smuteczek. Nie stać mnie na inny komentarz.]
Co zatem robią Polacy, gdy już ruszą tyłki sprzed kanapy?
Głównymi formami aktywności, jakie mężczyźni preferowali były:
- jazda na rowerze (64,8%)
- pływanie (24,1%)
- piłka nożna (36,7%),
- gra w piłkę siatkową (14,3%)
- koszykówka (10,3%)
- wędkarstwo (13,3%).
- jazdę na rowerze (67,2%)
- pływanie (37,8%)
- aerobik, fitness, jogę i gimnastykę (19,5%),
- taniec (16,5%),
- jogging, nordic walking (15,8%)
- grę w piłkę siatkową (13,3%).
Powody, dla których te 45,9% zdecydowało się na ruch, były następujące:
- przyjemność i rozrywka (w tym 70,8% mężczyzn i 61,3% kobiet),
- chęć utrzymania kondycji fizycznej oraz zachowania właściwej sylwetki (15,5% mężczyzn i 20% kobiet),
- zalecenia lekarza (12,3 %kobiet i 7,4% mężczyzn)
Jak widać, brak wolnego czasu wygrywa... My jesteśmy mądrzy i wiemy, że w 20 minut można zrobić bardzo porządny trening angażujący całe ciało, i to bez wychodzenia z domu... Ale co z tą resztą? Pozostaje mieć nadzieję, że odpowiednia propaganda i motywacja przyniosą jednak jakieś rezultaty, i statystyki w przyszłości staną się nieco bardziej optymistyczne...
****
Część II. Ta, która wcześniej była częścią I.
W swojej zawodowej karierze przebrnęłam przez różne aktywności. Wiadomo, student groszem nie śmierdzi, dorobić było trzeba.
Najpierw byłam kasjerką w jednym z hipermarketów. Nie potrwało to długo, zaowocowało chłopakiem od pierwszej randki wspominającym o ślubie i oświadczynami kilku podchmielonych klientów. Pewnie gdybym nie porzuciła profesji, nie byłabym teraz starą panną, ale cóż. W wakacje wciągnął mnie świat pakowania kosmetyków, gdzie razem z Alicją stanowiłyśmy najlepszy kartonowy team w fabryce i byłyśmy stawiane za wzór pracującemu przy sąsiedniej taśmie panu o aparycji surykatki.
Również w wakacje, i to chyba wcześniejsze, wyjechałam na swój pierwszy zarobek za granicę, do mojej ukochanej Holandii. W małej wiosce o dumnej nazwie Ameryka, pracując na akord cięłam korzonki truskawek i do dziś pamiętam, że do wiązki wchodziło 13 sadzonek, zaś ilość w skrzynce zależała od odmiany i woli kierownika. Mieszkałam w blaszanym baraku, panowała wilgoć, pracowało się w gumiaczkach. Przywiozłam ze sobą, poza cennymi euro, ogromną pewność siebie.
Baraki mieszkalne
Okolica Ameryki
Praca
W międzyczasie, kiedy trwał rok akademicki, zostałam też kontrolerem jakości części samochodowych.
To była fajna praca, z fajnymi ludźmi, wspomnienia mam pełne oleju, smaru, rdzy i śrubek. Było fajnie!
To była fajna praca, z fajnymi ludźmi, wspomnienia mam pełne oleju, smaru, rdzy i śrubek. Było fajnie!
W międzyczasie wyjechałam do Holandii jeszcze dwa razy, w tym raz znów do Ameryki, drugi raz do Noordwijkerhoutu. Towarzyszką niedoli była wspomniana już Alicja (której na dobre te wojaże wyszły, po latach przywiozła sobie z nich na pamiątkę przyszłego męża ;) ). Pracowałyśmy przy kwiatkach i cebulkach. Niech mi ktoś powie, ze rwanie kwiatków to prosta praca... Siadało wszystko - kręgosłup, ręce, nogi. Była krew, pot i łzy. Ale i kilka fajnych wspomnień, dlatego kiedy dostałyśmy możliwość pojechania tam drugi raz tuż po studiach, spakowałyśmy manatki i wylądowałyśmy w domu, w którym działo się wiele - miłości, słonie, mordercy, dramaty... Poznałam tam wówczas kilka wartościowych osób (które serdecznie pozdrawiam, Anię i Janka zwłaszcza! :) ). Jedno Wam jednak powiem - w tym kraju na rowerze jeździ się zawsze pod wiatr, zaś jeżdżenie na rowerze w mroźną zimę to co,ś co trzeba przeżyć samemu. A innej możliwości dostania się do pracy nie było...
Praca przy kwiatkach. Jak widać po ubraniu, był środek lata i 40 stopni na zewnątrz ;)
Można tam również spędzić pierwszy dzień nowego roku z przyjaciółmi (którzy specjalnie w tym celu przejechali 1000 km w jedna stronę...:* ):)
Noordwijkerhout leży 30 km od Amsterdamu. Uwielbiam to miasto...
Środek listopada, oczywiście.
Outfit w pracy zimowej: 2 swetry, polar, puchowy bezrękawnik, dwie pary rękawiczek, czapka, pod spodniami dwie pary rajstop. I wciąż było zimno :(
Po powrocie do Polski przeniosłam się do Warszawy i zaczęłam pracę w jednej z dużych korporacji. Byłam prostą sekretarką - ale poznałam wspaniałych ludzi, których uwielbiam po dziś dzień i nie zamierzam przestać. W tym czasie zaczęłam też współpracę z firmą, dzięki której pracę mam teraz, oraz z kolegą, z którym współpracuję również po dziś dzień. Tak, zarobiona jestem (dlatego jak ktoś mi mówi "dużo pracuję, nie mam czasu na trening" to uważam, że mogę mu się zaśmiać w twarz).
Faktycznie, cos tu pachnie E.Ch, uwazaj, zeby Szymon sie nei wtracil :)
OdpowiedzUsuńZartuje :)
Interesujacy tekst, obie jego czesci, no i slicznie Ci w tym czerwonym plaszczu :)
Dziekuję ;) To mój najukochańszy płaszczyk, ma już z milion lat i wciąż się nie znudził... :)
UsuńPs. Szymon niech sie wtrąca, będzie mi miło ;)
Och piękna II część. Aż się łezka w oku kręci. Wspaniałe wspomnienia, a żeby spędzić czas z przyjaciółmi to nawet te 1000 km nie stanowią bariery :)
OdpowiedzUsuńWasze wojaże z Alicją i liczne wspomnienia. Aż przypomniała mi się Joanna Chmielewska i jej ukochana Alicja [*]
Cześć weź napisz do mnie ba buddysta2010@gmail.com bądź na Facebooku.
OdpowiedzUsuńMam temat związany z promowaniem zdrowego naturalnego zycia. Pozdrawiam, Karol