czwartek, 24 października 2013

Babciu, a dlaczego masz taką wielką lodówkę?

To nie jest żadna Ameryka - wizyty u babci to ciężki kawałek chleba dla osób pragnących stracić na wadze/wyrzeźbić sylwetkę (no chyba, że to zawodnik sumo, on je tyle, że unika go nawet nieszczęsna babuszka, która ma już serdecznie dosyć robienia 200 pierogów na każdą wizytę wnuczka).
Babcia to zazwyczaj bardziej lub mniej miła staruszka, której wraz z pojawieniem się na świecie wnuczka uaktywniana jest przyczajona wcześniej komenda: NAKARMIĆ. Niestety, ktokolwiek programował babcię na ten tryb, zapomniał wgrać jej trybu oszczędnościowego, więc babcia szaleje. Pierogi, kluseczki, kanapeczki, czekoladki, knedliki, wszystko po staropolsku okraszone dużą ilością tłuszczu. Oczywiście są i warzywa. Zasmażane buraczki , takaż kapusta, ewentualnie surówka z kapusty, marchwi i jabłka, koniecznie z dużą ilością cukru i oleju. Niestety, wszystko przygotowane jest w magiczny sposób tak pysznie, że trudno jest odmówić...
Nad efektami boleje cały Internet.

Zdj: ryjbuk.pl


Zdj: FarykaMemow.pl

Zdj: grafika google :P

Zdj: demotywatory.pl

W obliczu wizyty u babci nawet najgorszy surwiwal gdzieś na Syberii wydaje się brzmieć jak odpoczynek na hawajskiej plaży.
Ponieważ wizyty u babci mam opanowane do perfekcji (trochę to trwało, bo wychowywana a babcinym wikcie miałam wałeczki gdzie się da; rozkoszne wałeczki, które dla wielu babć są oznaką zdrowia*), zdradzę Wam kilka sposobów, które pozwolą Wam odnieść zwycięstwo na tym froncie.

Mały poradnik przetrwania wizyty u babci
1) Składajcie babci wizyty tuż po posiłkach. Najedzeni łatwiej oprzecie się pokusie, a i z czystym sumieniem powiecie "dziękuję, już jadłem".
2) Zapisujecie się na kurs asertywności ;)
3) Już na wstępie zaczynacie lament (zanim jeszcze babcia zdąży wykrzyknąć "dziecko, jaka z Ciebie chudzinka!"), że właśnie przytyliście 10 kilo, nic na Was dobrze nie leży, nikt Was nie kocha, i że szef Wam grozi zwolnieniem z pracy jeśli znów nie zmieścicie się w swój jedyny uniform, i w ogóle och ach, jacy Wy jesteście nieszczęśliwi. Nie jest to metoda na 100% skuteczna, bo babcia może zaproponować sernik na pocieszenie i pokusić się o stwierdzenie, że skoro już przybyło 10 kilo to jeden sernik różnicy nie zrobi. Co gorsza, bez wyczucia i taktu może potwierdzić nasze kłamstwo, stwierdzając, że może faktycznie nieco Wam się urosło, przez co cierpi nasze ego i od razu po wizycie biegniecie na siłownię. 
4) Moją ulubioną metodą jest branie co babcia daje. Z tym, że nie na teraz, a "do domu". W domu obdarowuję wiktuałami szczęśliwą familię i wszyscy są zadowoleni. 

Macie jakąś metodę, której nie wymieniłam? :)

*Ten blog to nie same śmiechy-chichy, kilka smutnych faktów też musi być. Chodzi o dzieci.
  • Wg badań przeprowadzonych przez Instytut „Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka”, wynika, że 18,6% przebadanych chłopców i 14,5% dziewczynek cierpi na nadwagę lub otyłość.
  • W przedziale wiekowym 7-18 lat, odsetek polskich dzieci. mających problem z nadmierną masą ciała wynosi 20%.
  • Najczęściej problem z nadwagą i otyłością mają dzieci mieszkające w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców (szczególnie, gdy oboje rodzice pracują) i na wsiach (tam gdzie rodzice trudnią się rolnictwem). 
  • Nadwadze sprzyja również zamożność, problem jednak prawie nie dotyczy osób najlepiej zarabiających. 
  • Nadmiernej masie ciała sprzyja również posiadanie własnego pokoju, komputera i telewizora jak również bycie jedynakiem. 
  • Problemy z nadwagą lub otyłością częściej mają dzieci, które nie chodzą pieszo do szkoły, tylko są podwożone przez rodziców
  • Wśród chłopców nadwagę ma aż 20% jedynaków. Takie problemy zdarzają się dwa razy rzadziej u chłopców posiadających trójkę rodzeństwa. U dziewczynek różnica jest mniejsza ale też wyraźna. Nadwagę ma 15% jedynaczek i 9% posiadających rodzeństwo.
  • Jeśli dziecko przebywa w otoczeniu rówieśników, którzy mają nadmierną masę ciała, po pewnym czasie ono także zaczyna przybierać na wadze. To samo dotyczy dzieci, których rodzice mają problem z nadwagą lub otyłością. 
  • Nadwaga i otyłość dotyczy około 22% chłopców i 18% dziewczynek w szkołach podstawowych, w gimnazjach odsetek ten jest nieco niższy, odpowiednio 15% i 12%. Wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych, nadmierną masę ciała posiada 17% chłopców i 10% dziewcząt. 
Źródło: "Problem nadwagi i otyłości w Polsce wśród dzieci i młodzieży. Dane epidemiologiczne. Wg raportu z badań HSBC 2010", raport Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Zdj: blogs.telegraph.co.uk

Wielu rodziców, babć i dziadków nie dostrzega problemu otyłości u swoich pociech. Owszem, nawet jeśli widzą, że są nieco bardziej pulchne niż pozostali rówieśnicy, to niestety nie dostrzegają tego momentu, gdzie otyłość ich dziecka zaczyna zagrażać jego zdrowiu. Nie da się ukryć, że dzieci coraz więcej czasu spędzają przed komputerem lub telewizorem, sport uprawiają z przymusu na w-fie, a zamiast po jabłko w szkolnym sklepiku sięgają po batony, w domu - po chipsy. Często też zjadają o wiele więcej posiłków niż powinny (obiady na stołówce w szkole, obiady z rodzicami, a później bardzo obfita kolacja, obowiązkowo w międzyczasie słodycze). To oczywiście nie jest reguła, ale dynamika z jaką rosną statystyki takich przypadków. Winny jest tryb życia, wygoda, zaniedbania rodziców, przekonanie, że dziecko grube to dobrze odżywione, a także złe odżywianie się kobiet w ciąży i podczas karmienia piersią. Ciekawy artykuł na ten temat zamieścił jakiś czas temu Newsweek, podając nie tylko kilka interesujących wyników badań ale i wskazówki, jak zapobiegać sytuacji gdzie na własne życzenie transformujemy naszą pociechę w potencjalnego zawałowca.


12 komentarzy:

  1. Bardzo fajne spostrzezeńia dotyczące babcinych wizyt ,usmialam się pod caleodchudzanie poszło w .....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa statystyka a propos nadwagi ....aczkolwiek zadna z nich nie wskazuje ze za otyłością stoi ...babcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcie to tylko krople w morzu - na pewno nie są bezpośrednimi sprawcami (prędzej rodzice pędzący z dziećmi do Maka, kieszonkowe wydawane w sklepikach szkolnych na batony i godziny spędzane na kanapie lub na graniu), ale też dokładają swoje.
      Moja ostatnio zapytała mnie głosem pełnym wyrzutu "To Ty nie chcesz być gruba..?!" i wrzuciła mi do torby 3 czekolady Milka. To też ma swoje znaczenie ;)

      Usuń
  3. A ja chetnie przesle Ci te francuskie statystyki i materialy (przeslij mi prosze jakiegos mejla, bo w pracy nie moge skorzystac z fb :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam i stwierdzam: wszędzie jest źle, ale są kraje, w których więcej się z tym robi...
      Dziękuję za materiały :*

      Usuń
  4. moja babcia sama trzyma dietę ze względu na cukrzycę, ale moje kuzynki z USA mają babcię która w szafkach trzyma kilogramy słodyczy. I mimo zdrowego żywienia w domu, wszystkie mają nadwagę bo babcia zajmuje się nimi po szkole. Taka miłość do wnuków może być nieszczęściem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda.
      To z dobrego serca, żeby osłodzić dzieciom życie, ale.. wszystko trzeba z umiarem.

      Usuń
  5. Skąd ja to znam... u babci zawsze znajdzie się jakieś ciasto, bo uwielbia piec, w zapasie ma też ciastka, cukierki i mnóstwo innych smakołyków dla gości - sama raczej nie jada. Smakołyki smakołykami, ale jak odmówić przesmaczny obiad... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo "zamówić" małą porcję, w dodatku bez śmietany... zbrodnia ;)

      Usuń
  6. Pewnie zabrzmię jak zwyrodniała wnuczka, ale ja za kuchnią babci nie przepadam - jest dla mnie za tłusta. Owszem, pierogami nie pogardzę, ale z gotowych dań chyba na tym się kończy. Za to jestem ogromnie wdzięczna babciom za wszelkie warzywa i owoce :) Może też dlatego nigdy nie miałam problemów z nadwagą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś tym wyjątkiem, który potwierdza regułę ;)
      Chociaż słyszałam o pani, która podawała (nie swoim wnukom, ale tak czy inaczej, młodzieży) makaron z truskawkami obficie polany roztopioną margaryną. W przypadku takich potraw też nie byłabym wielbicielką :)

      Usuń