niedziela, 9 listopada 2014

FitPack czyli prezentomania

Święta Bożego Narodzenia to okres szczególny. Człowiek wyzbywa się resztek gotówki, biega gorączkowo po sklepach w poszukiwaniu doskonałego prezentu, i (dość często) robi masę, kusząc się na babcine serniczki i grzańce z goździkami. Wybiórcze jednostki, które często goszczą na tym blogu, zawczasu sprawdzają, które siłownie w okolicach świętowania są czynne, wymuszają na rodzinie obietnice, że "tym razem nie będzie tylko siedzenia przy stole, pójdziemy na spacer", odcinają dostęp do kablówki, żeby po raz kolejny nie oglądać zostawionego samego w domu Kevina na zmianę z "Potopem", lub ewentualnie układają treningowe playlisty z filmami Zuzki na youtubie.

Oprócz części apokaliptycznej (rodzinny spęd/kalorie/goły portfel/co robimy z Sylwestrem?), Boże Narodzenie zawiera część przyjemną. Są to kalorie (wiem, że wymieniłam je w części apokaliptycznej, ale kaman! Sernik! Makowiec! Uszka!), świąteczny klimat (który coraz trudniej poczuć, ale sami przyznajcie, że świąteczne światełka, ozdoby, mróz na oknie i kubek proteinowego kakao mają w sobie coś, takiego, że w środku wydajemy odgłos jak na widok małego kotka)...




Ten czas ma w sobie coś jeszcze - prezenty. Te, o których chcę napisać co prawda świąteczne nie były, raczej październikowe, ale prezent to prezent i jego otrzymanie zawsze cieszy :) (w tym miejscu chciałam pozdrowić ofiarodawcę Szokobonsów :D )


Zanim przejdę do meritum, muszę wyjaśnić zjawisko Współtabelkowiczek, które są współwinne zamieszaniu :) Współtabelkowiczka to taka osoba, z którą korzystacie z dobrodziejstw wirtualnych edytorów tekstów, by utrzymać w ryzach swój jadłospis i ćwiczenia. Współtabelkowiczka ocenia, krytykuje, chwali, pociesza, zmusza do ćwiczeń, gdy masz leniwy tydzień lub rzuca sugestie w stylu "czy to nie ma za dużo chemii?", "czy nie przesadzasz z cheatami?". Rzuca motywacyjnymi cytatami, pociesza, że wyglądasz jak słoń, ale taki szczupły jak na słonia - coś jak takie internetowe forum dietetyczne, ale w skromniejszym wydaniu. Ja współtabelkowiczki mam dwie i wdrażam z nimi najróżniejsze pomysły - challenge trening na dany tydzień, motywacyjne pytania (wymień 3 dobre rzeczy, które Ci się dzisiaj wydarzyły, wymień 5 rzeczy, które w sobie lubisz itd..), foto-dzień (focić trzeba wówczas każdy swój posiłek). To naprawdę fajny wynalazek i bardzo polecam - zwłaszcza, że można zobaczyć, jak różne są nasze gusta, jadłospisy, nastroje, zapał do ćwiczeń lub asortyment wymówek ;)

Dawno temu rzuciłam dziewczętom pomysł skonstruowania Fit Paczek (który to zaczerpnęłam bodajże z bloga Agnes :) ), który został powitany z entuzjazmem, po czym umarł. Wrócił na tapetę pod koniec września i właśnie w etapie późnowrześniowo-wczesnopaździernikowym doczekał się realizacji. Zasada była prosta - hasłem przewodnim było słowo "FIT", budżet do 50 zł.

Jako pierwsza dotarła w moje ręce paczka Kasi. Znalazło się w niej mnóstwo skarbów, których foty widzicie poniżej. Są tam zatem krokomierz (który druga współtabelkowiczka, eN genialnie opisała na swoim blogu - klik), olej lniany, genialna przyprawa z ziół toskańskich (która nadała moim sałatkom nowego smaku i której teraz jak na złość nie mogę nigdzie dostać), chleb czystoziarnisty (wciąż obiecuję sobie go zrobić ;) ), chipsy z marchwi i buraka (pożarte zaraz po otrzymaniu paczki - doskonałe na przekąskę!), amarantus (jak się okazuje - źródło żelaza, białka i błonnika - takie combo :D ) oraz zielona herbata o smaku truskawkowej muffinki.








Paczka eN z kolei zawierała w sobie dwie ekologiczne herbatki (z tego co wiem, dobierane osobowościowo, Kasia dostała inne - u mnie znalazł się Herkules, o którym już kiedyś wspominałam, podoba mi się w nim zdanie "wspomaga przemianę węglowodanów w energię mięśni", oraz przeciwdepresyjna - idealna na moją mroczną osobowość skumulowaną z jesienną chandrą :D ), olej kokosowy (używam do kawy - działa wówczas jako fat-burner), skarpetki (przywodzące mi na myśl właśnie wszystkie te zimowe, romantyczne zdjęcia podpisane 'leniwy poranek z kotem...') i czekoladę - sami zobaczcie, jaki skład i opis! <3







Taka Fit Paczka to nie tylko fajna zabawa - oczekiwanie, co znajdę w swojej, jak pozostałe osoby zareagują na moją. To też fajna okazja do wynalezienia ciekawych nowości (sama spróbowałam wówczas karobu i lnu mielonego w wersji bezglutenowej) oraz wypróbowania rzeczy, które nas korciły, ale odkładacie je na półkę myśląc "może innym razem..."
Zaś ten post do propozycja dla Was - możecie przesłać taką propozycję swoim bliskim żeby wiedzieli, że pod choinką warto umieścić niekoniecznie kolejny sweter z reniferem i okładki do książek ;) Kto wie, może oni również zainspirują się tym, jak fajne bywają fit- produkty i zechcą wprowadzić w swoje życie nieco zdrowych nowości...? :)

Zobacz również:  Fit Konfesjonał  |  Just Like a Pill |  Dieta 50-50 Recenzja Książki

3 komentarze:

  1. Izu, zapomniałaś o swojej paczce! Ja nigdy nie zapomnę o niej, bo dzięki Twojej paczce odkryłam, że kasza manna ma wersję FIT! Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie napisałam o mojej, bo zapomniałam ją ofocić a głupio takk tylko z łysym tekstem ;)
    I nie ma za co, trzeba to będzie powtórzyć za jakiś czas.. :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł z tymi fit paczkami i super rzeczy Ci się dostały !:)

    Zapraszam do mnie na przepis na fit czekoladowe muffinki bez cukru:)

    OdpowiedzUsuń