Każdy ćwiczący człowiek staje w końcu przed dylematem, czy
lepiej ćwiczyć w domu czy na siłowni. Dziś rozwikłamy ten problem (no dobra, ja rozwikłam!), zestawiając
wady i zalety każdego z rozwiązań.
TRENING W DOMU
ZALETY
Za główną zaletę ćwiczeń w domu osobiscie uznaję fakt, że nie trzeba
golić nóg :) Nie trzeba się stroić, malować, dopieszczać, żeby wszyscy osobnicy
wokół robili „łał” na nasz widok. Prawda, że czasem inni domownicy mogą nas
podejrzeć, ale kaman – rodzice widzieli nas kiedyś na golasa, mąż/żona nawet
całkiem niedawno, a ewentualni lokatorzy nie pozostający z nami w żadnym
rilejszynszipie i tak widzieli nas rano w stanie największego potargania, więc
już gorzej być nie może :) Oszczędzamy też czas, który tracimy na dojazd na
siłownię, zaś osobnicy nie korzystający z darów korporacji mogą uniknąć bulenia
za karnet.
Trening domowy możemy ułożyć sobie dowolnie, wykorzystując posiadany sprzęt, lub bazując na ciężarze własnego ciała. Dla ułatwienia skorzystać możnay z gotowych programów na youtubie, kupionych na dvd – whatever, to rzecz gustu. Polecany jest PX90, T25, programy Jilllian, Zuzki i wiele innych, to kwestia tego, co chcecie osiągnąć :) Grunt to ruszyć tyłek z kanapy :)
Trening domowy możemy ułożyć sobie dowolnie, wykorzystując posiadany sprzęt, lub bazując na ciężarze własnego ciała. Dla ułatwienia skorzystać możnay z gotowych programów na youtubie, kupionych na dvd – whatever, to rzecz gustu. Polecany jest PX90, T25, programy Jilllian, Zuzki i wiele innych, to kwestia tego, co chcecie osiągnąć :) Grunt to ruszyć tyłek z kanapy :)
Zdjęcie: facet.interia.pl
WADY
Mniej sprzętu do wyboru, chyba, że ktoś odpowiednio wcześniej zainwestował pieniążki na McDonaldsa i kupił kilka podstawowych sprzętów, dzięki którym można wykonać całościowy trening, równie dobry jak ten na siłowni. Minusem jest też to, że wiele osób ćwiczących w domu totalnie nie zwraca uwagi na technikę ćwiczeń, a warto jednak poświęcić temu odrobinę czasu, wypróbować najpierw kilka pozycji przed lustrem. Technika jest ważna, bo zapewnia nam maksymalne korzyści z danego ćwiczenia, oraz pomaga nam uniknąć kontuzji.
Mniej sprzętu do wyboru, chyba, że ktoś odpowiednio wcześniej zainwestował pieniążki na McDonaldsa i kupił kilka podstawowych sprzętów, dzięki którym można wykonać całościowy trening, równie dobry jak ten na siłowni. Minusem jest też to, że wiele osób ćwiczących w domu totalnie nie zwraca uwagi na technikę ćwiczeń, a warto jednak poświęcić temu odrobinę czasu, wypróbować najpierw kilka pozycji przed lustrem. Technika jest ważna, bo zapewnia nam maksymalne korzyści z danego ćwiczenia, oraz pomaga nam uniknąć kontuzji.
Pewną odmianą treningu domowego – bo nie klubowego – jest
wyjście na dwór, gdzie bieganie i ćwiczenia sprawiają sporą frajdę. No i można
przyszpanować fajnym ciuchem, pokazać się od tej aktywnej strony na dzielni i
zyskać szacunek w oczach sąsiadów. Czasem się przydaje w osiedlowych pyskówkach
;) Minus: czasem trzeba ogolić nogi i nie zawsze mamy gwarancję dobrej pogody.
TRENING W KLUBIE
ZALETY
Jesteś wśród osób, które mają podobne
zainteresowania, więc emocje sięgają zenitu przy każdej ławeczce niemal na
równi z tymi, jakie gospodynie domowe odczuwają, zbierając na działce swoje
pierwsze porzeczki. Wielkie WOW, szał ciał i w ogóle ekstra, że człowiek się
spoci i zostanie to odebrane pozytywnie. Nie jak w komunikacji miejskiej, gdzie
raz zapomnisz o prysznicu i już na zawsze jesteś skreślony, a wszyscy
współpasażerowie znacząco pociągają nosem, gdy wsiadasz do tramwaju. Nawet jak
już pachniesz, to koniec kropka – masz na piersi szkarłatną literę Ś jak
śmierdziel i musisz z tym żyć.
Siłownia jest też miejscem bogato wyposażonym w sprzęt, więc
można między nim biegać jak fircyk w zalotach, ćwicząc na dowolne partie ciała,
czy to na wolnych ciężarach, czy na maszynach, w tym również wzgardzanych przez
kulturystów maszynach cardio (osobiście nie widzę w nich nic złego, o ile
człowiek nie ogranicza się tylko do nich i od czasu do czasu sięgnie po coś z
obciążeniem). Sama na siłce bardzo lubię podręczyć steper i się tego nie
wstydzę. Regularnie jednak męczę moje hantle i przymierzam się do większych
ciężarów. Dojrzałam i chcę, ot co. To jak z wątróbką. Za młodu nikt jej nie
lubi :)
Kolejnym plusem jest obecność kadry trenerskiej, która może
nakierować nas na odpowiednie dla nas ćwiczenia i wyjaśnić o co cho z tą
bieżnia, która ma kokpit jak statek kosmiczny. Kadra przeważnie jest bardzo
miła (przeważnie - niestety, nie zawsze), podobnie jak instruktorzy płci obojga, krzyczący na aerobikach. Oni
wszyscy wyglądają nieco groźnie, w swoich obcisłych koszulkach ukazujących
umięśnione ciała, i niejedna niewiasta wpada w lęk (od razu przypomina mi się
scena z „Kocha, lubi, szanuje”, gdzie Ryan Gossling ściąga koszulkę :) ), ale
śmiało, drogie panie. Oni niejedną fałdę już w życiu widzieli.
[Ach, i z plusów! Można się zameldować na fejsie - "Szanowny Obywatel jest w miejscu Pakernia Dla Super Koksów" i wzbudzić szacunek wśród ludzi ulicy ;) ]
Zdjęcie: forum-fitness.pl
WADY
Trzeba ogolić nogi i nie wyglądać jak jaskiniowiec ;) Może
niekoniecznie trzeba się stroić, ale jednak fajnie wyglądać przynajmniej trochę
schludnie, koszulka poplamiona keczupem, która ujdzie w domu „bo i tak do
prania”... w miejscu publicznym raczej nie jest dobrym pomysłem.
Można też natrafić na neandartalczyka, który mało dyskretnie
skomentuje nasze uda do swojego równie troglodytowatego kolegi (względnie
wypacykowana lala Barbie może do swojej równie wypacykowanej koleżanki zaśmiać
się na widok naszego bicepsa, to działa we wszystkie strony). Nie należy się
nimi przejmować, ale jak już kiedyś wspominałam, bywają różne poziomy
wrażliwości i niektórzy mogą się przez to zniechęcić i popaść w kompleksy. A
nie warto.
Minusem siłowni są też oczywiście koszty karnetu, aczkolwiek
moim skromnym zdaniem lepiej wydać na karnet niż tony hamburgerów i innych
fa(s)t foodów. To inwestycja, która później procentuje, o ile oczywiście
używamy karty klubowej w celu innym niż przyozdabianie portfela.
Wybór ... nie jest w sumie taki trudny, wszystko jest kwestią tego, gdzie czujemy się bardziej komfortowo :) Osobiście ćwiczę na każdy
możliwy sposób, z racji potrzeby zwiększenia obciążeń częściej w niedalekiej przyszłości częściej będę wizytować
siłownię, ale z treningów w domu zrezygnować nie zamierzam – za bardzo
przywiązałam się do Shauna T. (<3) po tych kilkunastu wspólnych tygodniach będę
mogła sobie zaznaczyć na fejsbuniu, że jestem w nim w skomplikowanym związku ;)
A jak Wy się na to zapatrujecie? Uważacie, że któraś z tych
form jest lepsza?
hah świetna notka :) dobrze się czytało :D sama chciałam naskrobać coś podobnego,ale chyba jeszcze się wstrzymam ;d
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem na siłowni mamy większą motywację ;)
OdpowiedzUsuńJa jako studentka nie mam za bardzo innej opcji niż ćwiczenie w domu. Ceny za karnety powalają :(
OdpowiedzUsuń