poniedziałek, 23 września 2013

Lord of the Rings czyli na czym polega metabolizm.

Chciałam Wam napisać mądry artykuł na temat metabolizmu, ale im bardziej wgłębiam się w temat, tym głupsza się czuję. Będzie więc po mojemu - prosty przekaz, który pozostawi Wam w psychice niemal tak wielkie dziury, jak "Miłość na bogato". Nie oglądałam ani odcinka, ale śledzę fanpejdża "Filozofia z Miłość na Bogato", więc chodź, pokażę Tobie, że wiem o co cho.

Z grubsza metabolizm to takie reakcje chemiczne, które zachodzą w komórkach i pozwalają im na wzrost, rozpad, zarządzanie strukturą i odpowiedzi na bodźce z zewnątrz. Małymi zarządcami procesów metabolicznych są enzymy, które niczym przemytnicy meksykańskich emigrantów, dorabiają substratom blond włoski i rosyjskie paszporty, przerabiają je w metabolity, a to wszystko odbywa się na tajemnym trakcie zwanym szlakiem metabolicznym. Enzymy nie tylko umożliwiają przeprowadzenie niektórych reakcji poprzez łączenie jednych reakcji z drugimi, a ponadto często przyspieszają ich przebieg.
Szlaki metaboliczne mogą przebiegać dwojako:
  • Katabolizm - rozpad komórek, to szlak, który wybrałby Frodo, tak strasznie starający się donieść do czarnej dziury słynny pierścień. Reakcje kataboliczne umożliwiają przekształcenie związków organicznych w energię. Procesy kataboliczne pozwalają na rozłożenie bardziej skomplikowanych cząsteczek tak, by nasze komórki mogły jakkolwiek z nich skorzystać. 
  • Anabolizm - to proces tworzenia komórek, i wymagają one dostarczenia energii by móc tworzyć źródło mocy (aminokwasy, ATP, lipidy, białka etc). 

Więcej mądrości nie napiszę, choć bym mogła - ale wejdziemy wtedy w tematy biochemiczne i będziecie czytać tego posta tak samo, jak moi rodzice oglądali "Angielskiego Pacjenta" - w wielu podejściach, za każdym razem zasypiając w niemal tym samym momencie. Był to fenomen, bo moi rodzice są w stanie przetrwać nawet najnudniejsze dzieło filmowe (nie to co ja, zasypiająca np. na W-11). Ostatecznie doszliśmy o wniosku, że na filmie ciąży klątwa, rodzice nauczyli się początkowych scen niemal na pamięć i ostatnie, sukcesywne próby zakończenia oglądania dzieła, zaczynali od momentu zaśnięcia. 

Zdjęcie: foto.recenzja.pl/ WojtekGajski

Z przydatnych faktów - metabolizm przypomina trochę starodawny parowóz, jak nie dostanie swojej porcji do pieca, to nie ruszy. Trzeba go obudzić tuż po tym, jak sami się obudzimy (właśnie dlatego jemy śniadania do godziny po wstaniu i doczłapania się do łazienki, gdzie dostajemy pierwszego w ciągu dnia zawału a widok swojego naturalnego piękna), musimy mu co jakiś czas dorzucać nieco energii do spalania, wtedy bucha aż miło. Niejedzenie spowalnia go niczym stołeczne machlojki budowę drugiej linii metra, więc głodząc się, gwarantujemy sobie efekt jojo - organizm zwalnia i magazynuje zapasy z każdej możliwej porcji.

Tempo metabolizmu regulujemy dwojako:
-poprzez prawidłowe proporcje wartości odżywczych (50-60% węgli, 30% białek i 10-20% tłuszczu),
-poprzez aktywność fizyczną, 
-poprzez niektóre przyprawy (np. cynamon, chilli, imbir i pieprz kajeński).

Wiadomo, dla większości z nas im szybciej tym lepiej, choć znam i ludzi, najczęściej facetów, którzy swą turboprzemianę materii przeklinają, bo nie dość, że mimo spożywania dużej ilości rozmaitych massgainerów nie mogą nabrać masy (najpierw masa, potem rzeźba! ;) ), to jeszcze muszą jeść więcej niż ich wolnometaboliczni koledzy, a i tak ciągle są głodni. Jeśli nie należycie do tej grupy szczęśliwców, głowa do góry - w podobnej sytuacji znajduje się 75% społeczeństwa, w tym ja, Matthew Perry i Ania Bałon, a przecież 66,6% z nas jest fajna!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz