Trzeba przyznać, że niewiele rzeczy potrafi zdezorganizować
nam plany treningowe tak, jak podróże. Teoretycznie nie ma nic trudnego w
spakowaniu butów biegowych i zrobieniu kilku treningów outdoorowych, w praktyce
jednak bywa różnie – a to kolacja służbowa kończy się w późnych godzinach, a to
na zewnątrz panuje siarczysty mróz, a to szef poskąpił wydatków delegacyjnych i
nasz hotel znajduje się w cokolwiek szemranej dzielnicy, w której wychylanie
nosa po zmroku jest mało rozsądne. Ciężko zapakować do auta stepper,
jeśli auto jest wyładowane dziećmi, mężem i miliardem niezbędnych przedmiotów.
Z doświadczenia wiem, że ciężko spakować jakiś sprzęt, jeśli do dyspozycji jest
jedna walizka i kontenerek z kotem, które należy komunikacją miejską, własnymi
rękami i nogami, no i oczywiście pociągiem dotaszczyć do miejsca przeznaczenia.
Jakie są zatem alternatywy dla treningu
w drodze?
Pierwsza, o której już wspominałam – spakuj buty, strój i
wyjdź. Przebiegnij kilka kilometrów robiąc stacje na zrobienie kilku ćwiczeń. Bez obciążenia „nie ma sensu”? Pompki, podciąganie, wykroki, wskoki na ławkę,
planki, spięcia brzucha – bądź kreatywny! Przejrzyj internety w poszukiwaniu
kalenistycznych inspiracji – na pewno znajdziesz coś dla siebie i wykonasz
ciekawy, mocny trening, który pozwoli Ci zachować czyste sumienie i poprawi
samopoczucie.
Taśmy oporowe. To jedna z moich ulubionych propozycji –
taśmy i tubingi o różnych stopniach oporu są doskonałą alternatywą dla
tradycyjnych obciążeń, wykonacie dzięki nim fajny trening , który Wasze
mięśnie, zdezorientowane nową formą, na pewno odczują. Dla większego oporu gumy
można skracać lub brać kilka naraz – korzystam, polecam!
Butelki z wodą. Sposób stary jak świat, polecany chyba na
każdym kanale związanym z ćwiczeniami. Butelki z wodą zbyt ciężkie nie są, co
zatem zrobić, by z ich pomocą się zmęczyć? Postaw na niezmordowaną ilość
powtórzeń i dużą intensywność. Dodatkowo wykorzystaj jakiekolwiek podwyższenia –
łóżko, krzesło, wszystko co pozwoli Ci dać mięśniom bodziec do większej pracy.
TRX – zawieszony na hotelowych drzwiach czy drzewie przy
wynajętym na wakacjach domku, pozwoli wykonać bardzo dużo ćwiczeń angażujących
wiele grup mięśniowych, a dodatkowym plusem będzie wykorzystanie w nich mięśni
głębokich, tak potrzebnych w stabilizacji.
Piłka gimnastyczna. Nienadmuchana nie waży bardzo dużo (chyba, że ma
specjalnie dociążony środek), nie zajmuje wiele miejsca, a na miejscu
przeznaczenia można ją napompować i zyskać świetny sprzęt treningowy,
potrenować balans, równowagę, wzmocnić koordynację i poprawić stabilizację.
Same plusy.
Na koniec minirollery – może niekoniecznie służą do treningu
sensu stricte, ale jeśli zależy Wam na mobilności, rozbiciu punktów spustowych,
to połączenie rollera i jogi czy stretchingu pozwoli na wykonanie dobrego treningu bez względu na
miejsce, w jakim przebywacie.
Ciekawe pomysły :) Na pewno wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo często w sprawach służbowym przebywam nad polskim morzem a mianowicie w Gdyni i zawsze jestem zameldowana w hotelu Court Yard Gdynia [https://www.courtyardgdynia.com.pl], w którym mają bardzo profesjonalnie urządzoną siłownię, z której często korzystam.
OdpowiedzUsuń