środa, 22 maja 2013

First day of the rest of your life!


Podjąwszy decyzję na wiadomy temat, pełne zapału zaczynamy „od jutra!” (bardziej polecane jest „od zaraz” ale i ja i Wy znacie życie, więc niech będzie, że „jutro”).

Trzeba je jeszcze przetrwać – z doświadczeń własnych jak i wielu znajomych wiem, że pierwszy dzień wbrew pozorom nie jest najtrudniejszy – mamy w sobie jeszcze ten świeży entuzjazm, wielki plan i świadomość, że możemy coś zmienić. Trudności pojawiają się później, ale o tym.. no właśnie, później J
Pierwszego dnia nie zaczynajcie zbyt „ostro”. Nie wprowadzajcie drastycznych cięć jedzeniowych, nie narzucajcie sobie od razu kilku godzin ćwiczeń – zarówno jedno jak i drugie może negatywnie odbić się na Waszym zdrowiu.
Pierwszego dnia starajcie się jeść w miarę normalnie, ale zapisujcie wszystko to, co zjadacie. To będzie Wasz plan na kilka następnych dni, ponieważ – jeśli będziecie w tym absolutnie szczere w stosunku do siebie i nie będziecie pomijać jednego małego cukierka bo się nie liczy, albo tej kanapki bo przecież to było naprawdę „na głodnego” – to macie szansę same uzmysłowić sobie swoje błędy żywieniowe (o nich w następnym wpisie). Notujecie każdy kęs, każdy łyk wody, kawy, herbaty, coli i innych napojów. Podobny rachunek sumienia robicie w drugiej tabelce obok jedzeniowej. Tu wpisujecie Waszą aktywność fizyczną każdego dnia. Spacer, sprzątanie, bieganie – każda z Was na pewno wykonuje te czynności mimochodem. Zachęcam Was by od samego początku, już w trakcie notowania pierwszych dni posiłków, zwiększyć ilość ćwiczeń. To nie musi być od razu godzina joggingu lub ćwiczenia z nie wiadomo jakimi ciężarkami. Sami wiecie na ile stać Wasz organizm, więc zróbcie to…i ciut ponadto J Bo o ile w jedzeniu chodzi o stopniowe wprowadzenie odpowiednich zmian (niestopniowo zalecam jednak minimum 1,5-2 litry wody niegazowanej każdego dnia!), o tyle w ćwiczeniach już od samego początku chodzi o pokonywanie swoich słabości. Uwierzcie mi, z czasem wejdzie Wam to w nawyk i nie będziecie potrafili wyobrazić sobie dnia bez ćwiczeń. Bo to, co pomaga Wam zacząć, to motywacja. Zaś pewnego rodzaju uzależnienie sprawia, że to trwa. I że zaczynacie potrzebować ruchu, bo bez niego Wasze ciało nie funkcjonuje tak, jak powinno.
Proste, prawda? Zapisać co się zjadło, wypić dwa litry wody i zrobić półgodziny trening. Zatem – do dzieła! J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz