Niestety, powtórzę teraz utarty frazes, że wszystko zaczyna
się w Waszych głowach – dążenie do lepszej wersji siebie również. By osiągnąć
cel, należy sobie go najpierw wyznaczyć :)
Jeśli macie ochotę na lody, to najczęściej dokładnie wiecie, że mają to być
lody czekoladowe z bitą śmietaną, bądź orzechowe z posypką, bądź wiśniowy
sorbet… Podobnie powinno być ze zmianami, które chcemy dostrzec w sobie i swoim
ciele. Należy określić (zdrowy i realny!) cel. Nie tylko wagowy. Jakiś czas temu
trener na jednej z moich ulubionych siłowni stwierdził, że BMI jest jednym z
mniej wymiernych wskaźników. W końcu zarówno osoba otyła jak i kulturysta będą
mieć bardzo wysokie BMI, a przecież u jednego sporo waży tłuszcz, a u drugiego
– mięśnie. W momencie, gdy zaczniecie coraz więcej ćwiczyć (zwłaszcza, jeśli
Wasze treningi opierają się nie tylko na treningach cardio ale również i na
siłowych), waga powinna zacząć pełnić funkcję pomocniczą, nie kluczową. Mięśnie
ważą znacznie więcej niż tłuszcz.
Pierwszym krokiem jest zatem ustalenie celu (może to być też
cel wstępny, np. zrzucę 5 kilogramów – później można przecież dodawać kolejne,
„wyćwiczę nogi”, „wzmocnię ręce” lub „podniosę do góry pośladki” :) ). Ważne jest też
pozytywne nastawienie – nie mówcie, że spróbujecie zmienić swoje ciało. To
leży w Waszych rękach a Wy jesteście
naprawdę silniejsi, niż sądzicie. Zrobicie to. Uda Wam się, bez dyskusji! :) Wizualizujcie swój cel
(tylko proszę, bez wizji pro-ana, takim mówimy stanowcze NIE! ). Potraktujcie
najbliższe tygodnie walki nie jako przykry obowiązek, ale jako przygodę i
wyzwanie, by pokonać samych siebie. W niektórych programach telewizyjnych
stawia się oddaną z wielka dokładnością makietę człowieka „przed” tuż obok
rzeczywistej osoby „po”. Stańcie naprzeciw lustra i wyobraźcie sobie, że Wasze
ciało to ta właśnie makieta a tuż obok ustawcie osobę, którą będziecie za kilka
miesięcy. Może wyda się to Wam nieco śmieszne i krępujące, ale to nie ważne.
Istotne jest to, że to naprawdę działa i pomaga.
Weźcie aparat w dłoń. Zróbcie sobie kilka zdjęć, wrzućcie do odpowiedniego folderu, notując przy tym dokładnie swoje wymiary (obwód klatki piersiowej, bioder w najszerszym miejscu, talii w najwęższym oraz brzucha w tym najbardziej wypukłym miejscu, jeśli chcecie, możecie również zmierzyć obwód ramion i ud; zanotujcie również tą nieszczęsną wagę, ale – uwaga! – z wagi (tak, sporo wag w jednym fragmencie zdania) można Wam korzystać maksymalnie raz w tygodniu, na pozostałych sześć dni macie szlaban :). Te zdjęcia również odgrzebiecie dopiero za miesiąc, z tabeli z wymiarami będziecie korzystać częściej.
Weźcie aparat w dłoń. Zróbcie sobie kilka zdjęć, wrzućcie do odpowiedniego folderu, notując przy tym dokładnie swoje wymiary (obwód klatki piersiowej, bioder w najszerszym miejscu, talii w najwęższym oraz brzucha w tym najbardziej wypukłym miejscu, jeśli chcecie, możecie również zmierzyć obwód ramion i ud; zanotujcie również tą nieszczęsną wagę, ale – uwaga! – z wagi (tak, sporo wag w jednym fragmencie zdania) można Wam korzystać maksymalnie raz w tygodniu, na pozostałych sześć dni macie szlaban :). Te zdjęcia również odgrzebiecie dopiero za miesiąc, z tabeli z wymiarami będziecie korzystać częściej.
W ten właśnie sposób robimy pierwszy krok. W głowie.
Przygotowujemy grunt. Zapewniam Was, że za jakiś czas uśmiechniecie się na myśl
o tym, że „wtedy to się właśnie zaczęło…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz