sobota, 23 listopada 2013

How I Met My Cell Phone

Dzieci, dawno, dawno temu, były sobie magiczne czasy, gdy komputer PC wyglądał tak:


a w większości domów nie było Internetu i żeby pół godziny pogadać na czacie z chłopakiem z sąsiedniej wsi, trzeba było zostawić w kafejce internetowej całe swoje kieszonkowe. Mimo drożyzny, magia Sieci działała już wtedy i stanowiska komputerowe często były na tyle oblegane, że trzeba było się najpierw zapisać.  

*Gościnnie w roli dzieci - dzieci z HIMYM ;)

Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej internetowej randki: ja, grubawe pacholę, bardzo nieśmiałe i przerażone, spotkałam się z wysokim, chudym i bardzo wyperfumowanym chłopcem, który przyjechał po mnie ryczącym na góry i doliny Fiatem 126p. Jako, że meandry randkowe były mi wówczas obce, odbębniłam z nim 15 minutowy spacer po mieścinie mej, odmówiłam spożycia alkoholu i wyjazdu do większego miasta by zasiąść „w lokalu”, więc chłopaczek wsadził swoje kościste litery cztery w fiata i odjechał w siną dal. Romantyczne marzenia o miłości z sieci pozostały, a nawet nasiliły się, gdy swoje triumfy święciła „Samotność w sieci”[przy czym stwierdzam zdecydowanie, że autorstwa pana Wiśniewskiego dużo bardziej godne polecenia są „Sceny z życia za ścianą” oraz „Martyna”, które są istną kopalnią smutnych acz prawdziwych cytatów, w których odnajdowałam siebie, bo pół życia łaziłam ze złamanym sercem].

W owych czasach również i komórki były towarem luksusowym, nie tylko ze względu na rzadkość występowania, ale również przez kosmiczne ceny połączeń (50 groszy za smsa!). Ludzie w moim wieku pamiętają zapewne zabawę w „puszczanie sygnałków” i święte oburzenie, gdy komuś zdarzyło się odebrać. Mój pierwszy Alcatel rozmiarami przypominał krowę, później zastąpiła go Nokia, która miała szał ciał – kolorowy wyświetlacz grę w węża. Alcatel takich bajerów nie posiadał, spełniał tylko swoje podstawowe funkcje. Obydwa miały nędzną pamięć, więc regularne czyszczenie skrzynki nadawczej i odbiorczej było koniecznością… Gdzie im było zatem do połączenia z Internetem i aplikacjami…



Czasy sie na szczęście zmieniły, powszechnością stały sie takie zjawiska jak facebook, hejting czy tablety. Również w dziedzinie aktywności fizycznej ma to znaczenie - i to nie tylko z punktu widzenia fanpejdża i bloga :)

Tamtararamtararam..!  – 3 fitnessowe aplikacje, które ratują mi skórę ;)

Endomondo
Jest tak powszechne w użyciu, że chyba nie trzeba go nikomu przedstawiać. Używam go tylko do biegania, przy czym często zapominam włączyć, więc 99% moich treningów biegowych w sferze endomondowej nie istnieje. Fajnie jest jednak czasem spojrzeć na statystyki swoich biegów, bardzo ładnie określa to, jakie czynimy postępy J Aplikacja ma wiele fajnych funkcji, o których przeczytać można tutaj.


Impetus
Czyli mój ukochany towarzysz niedoli we wszystkich HIITach. Timer, który posiada szereg wbudowanych programów interwałowych, a także możliwość budowania własnych treningów (na minus przypisuję jednak fakt, że ostatnio się zaktualizował wywalając wszystkie moje samodzielnie zbudowane treningi, a trochę ich było). Macie tu Tabatę, HIIT Heavy (30 sekund pracy, 30 odpoczynku), HIIT Light (30 sekund pracy, 90 odpoczynku, dobre dla początkujących) oraz szereg innych programów. Poczytać o nim można tu, polecam bardzo, zwłaszcza, że jest niezwykle prosty w obsłudze!



Fitness Buddy
Moje ostatnie odkrycie – rewelacyjna aplikacja, w której prezentowane są ćwiczenia na poszczególne partie ciała. Dokładny opis i animacja ukazują ćwiczenia zarówno ze sztangą, jak i z ciężarkami, tubingiem oraz z ciężarem własnego ciała. Doskonała propozycja dla wszystkich, którzy mają problem z ułożeniem własnego programu treningu siłowego, nie są pewni jakie ćwiczenie wykonać na daną partię lub jaka jest jego technika. Co prawda program jest w języku angielskim, ale w moim osobistym odczuciu w niczym to nie przeszkadza. Zachęcam do wypróbowania! 


 Ps. Ależ mnie nostalgia ogarnęła! Myślicie, że na smarfona można ściągnąć nokiowego węża? ;)

3 komentarze:

  1. Ja bym chciała taką aplikację, która kontroluje, co jem, i razi mnie prądem, jak jem śmieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mamy challenge dla aplikacyjnych programistów. Mogłaby też razic przy podjadaniu między posiłkami! :)

      Usuń
  2. Nabrałam ochotę na Samotność w Sieci przez Ciebie ...

    OdpowiedzUsuń