poniedziałek, 12 maja 2014

From Rome in Love

Kobiety dużo gadają.
Jako osoba małomówna* nie do końca zgadzam się z tym twierdzeniem, aczkolwiek taki właśnie sąd został rzucony na płeć piękną i nie zamierzam z nim walczyć. Ba! Cieszę się, że takie nadmiernie gadające istnieją, bo przy nich ja, mało mówiąca, wychodzę na anioła ;)

* Pomijając pewne krakowskie incydenty, gdzie przy nikłej zachęcie współtowarzyszy gadałam trzy godziny bez przerwy - po dwóch zorientowałam się, że ludzie patrzą na mnie z otępiałym wyrazem twarzy a jeden z kolegów ma mord w oczach. Zreflektowałam się. Zamilknięcie zajęło mi kolejną godzinę ;)

Tak czy owak, gdy słowa znikają, pojawiają się obrazki. Mało tego było ostatnio, większość internetowa, a dziś poczęstuję Was własnymi zdjęciami, postaram się, by były choć troszkę chronologiczne. Albo nie, tematyczne! Będą tematyczne :)

Część I. Rzym.
W tym roku, zamiast tradycyjnego biegania z koszyczkiem pełnym jajek, wybrałam bieganie po Rzymie. Mój uroczy współtowarzysz podróży w wielkanocny poniedziałek karmił mnie lodami, bym choć na chwilę usiadła i dała odpocząć jego zmęczonym po niedzielnym wędrowaniu nogom. To jego wina. Ostrzegałam, że lubię się ruszać a w tak pięknym otoczeniu byłam niemal jak króliczek z reklamy Duracella ;)


 Lotnisko kryło w sobie ogromne batony, piękne perfumy i Nutellę na każdy dzień tygodnia. Zawsze przed wylotem zachwycam się słodyczami i wypachniam męskim Farrenheitem. Taki przesąd - przed pierwszym w życiu lotem upojona haniebnie spryskałam się tym z Alicją, a na drugim końcu świata czekały same dobre rzeczy :)


 Większość rzymskich kościołów wyposażono w zwykłe wkłady do świeczek, które po uiszczeniu drobnej opłaty można odpalić. Ten (nazwy nie pamiętam, ale tuż przy Forum Romanum) nie tylko miał tradycyjne świeczki, to jeszcze umieszczało się je w piasku. Magicznie. I bardzo duchowo.




Medytacja.


Fontana Trytona.



Izolda i w tle koloseum


Rome... I'm in love!



Fontana di Trevi

\

Widok z daleka na Hiszpańskie Schody

Pięknych budowli, zabytków i kościołów jest w Rzymie bez liku. Na schodach hiszpańskich 5 minut na odpoczynek zamienia się w godzinę. Koloseum jest w sumie mniejsze, niż sądziłam, za to Fontana di Trevi (woda do niej spływa z oddalonego o 20 km źródła) jest chyba bardziej oblegana niż cokolwiek. Ale nie dziwię się, Jest piękna.






Osobną kwestią jest oczywiście jedzenie.
Lody - wyśmienite.
Pizza -wytrawna.

Inną sprawą są rzeczy, których nie jadłam i nie kupiłam, ale wzbudziły zainteresowanie. Czekolada, z kostkami wielkości pięści i wielololorowy makaron :)



Alter ego Wtorka. Drąca się mewa z ogromnym apetytem.


Wielkanoc po włosku ;)


Watykańska cywilizacja :P Ja miałam do dyspozycji tylko skromny aparat w telefonie ;)



Takie tam. Słit focie.


Najmniejszy, najpiękniejszy, najbardziej klimatyczny. Maleńki kościół tuż przy Watykanie - oceniony najwyżej wśród wszystkich zwiedzonych miejsc sakralnych.


Część II. Trening.

Zmieniając lokalizację warszawską na wrocławską musiałam znaleźć nową siłownię. Znajduje się 200 metrów od domu, ma antresolę z lustrami bezlitośnie obnażającymi buttwinka i pokazującymi odmiennej grubości ludzi na treningu i w szatni. Tych samych ludzi. Sądzę, że ma to wydżwięk marketingowy :)


Część III. Przez żołądek o serca.


Imbirowe piwo od Marks&Spencer. Wiem, chemia. Ale czasem człowiek musi, a smakuje lepiej niż cola zero :P


Znacznie zdrowiej. Woda, cytryna, mandarynka. I mikser. Natychmiastowy zastrzyk energii. Polecam!:)


Masło orzechowe. 2,5h obierania fistaszków plus działalność peerelowskich młynków i blenderów rodziców. Są niezniszczalne i najlepsze! A masło znika w zastraszającym tempie. Bez wspomagaczy, 100% orzeszków :)


Zielone smoothies ostatnio uwielbiam. Wersja śniadaniowa - jarmuż, szpinak, banan, odżywka białkowa i płatki owsiane. Napycha! Wersja podwieczorkowa: jarmuż, szpinak, zielona pietruszka, awokado, trochę mleka. Zawsze podobnie zielone. Niezmiennie zdrowe i pyszne :D

Część IV. Inne.


Ekhm. No cóż. Kwintesencja inności - Wtorek. Ostatnio bez przykrycia nie zaśnie :D Pozdrawiamy oboje! ;)

Zobacz również:  Udost?  |  Na dywanik!  |  Neverending story. Dieta. |  Anty Boczkos

12 komentarzy:

  1. Woooow, rewelacyjny ten Rzym! :) To ja sobie jeszcze w milczeniu pooglądam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na żywo ogląda się go z zapartym tchem, więc też w milczeniu... :)

      Usuń
  2. Bardzo bym chciała kiedyś odwiedzić Rzym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się kiedyś uda... trzeba upolować urlop i tanie loty i fruuu :)

      Usuń
  3. świetne zdjęcia z Rzymu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bella Roma <3 Cudne foty i zapewne wrażenia! :) Pojechałabym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... maratony tam robią, więc może kiedyś cała nasza fitnessowa ekipa tam wyląduje? :D

      Usuń
  5. Ty i Rzym pasujecie idealnie...obydwoje tajemniczy, piękni z interesującą przeszłością.Netka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana ... :) Choć ta interesująca przeszłość.. ekhm ;) Aczkolwiek to właśnie przeszłość kształtuje nasze charaktery... :)

      Usuń
  6. Świetny post, to niezapomniane przeżycia w Rzymie. . .Cudownie :*

    OdpowiedzUsuń