niedziela, 2 marca 2014

Akcja regeneracja!

Złote zasady skutecznego budowania sylwetki marzeń są powszechnie znane. Formułkę "Eat, Train, Sleep, Repeat" znamy wszyscy, choć mi najbardziej podoba się ta poniżej:


Powszechnie wiadomo, ze Izolda lubi jeść, lodówka stanowi punkt centralny mojego życia. Jedni mają otłarzyki Justina Biebera a inni lodówkę. Pod tym względem jestem bardzo podobna do mojego kota.

O ile o części jedzeniowej i treningowej pisałam już sporo, o tyle część regeneracyjną jakoś pomijałam, co zamierzam nadrobić. To ta część, która bardzo podoba się zwłaszcza gatunkowi lwów kanapowych. Zanim przedstawię moje ulubione formy regeneracyjne - może parę słów o tym, dlaczego regeneracja i rest day'e są takie ważne (i to nawet bardzo, bardzo ważne - ich brak może znacznie zubożyć efekty naszej pracy).
  • Podczas regeneracji odbudowują się włókna mięśniowe uszkodzone podczas treningu. Jest to szczególnie istotne w treningu siłowym. TUTAJ znajdziecie szczegółowo wypisane, jak dużo czasu potrzeba na zregenerowanie konkretnych partii. Zresztą jakoś wierzyć mi się nie chce, by po porządnym leg daysie można było zrobić serię przysiadów ze sztangą ;)
  • Podczas regeneracji uzupełniamy straconą energię i płyny,
  • Zapobiegamy efektowi przetrenowania,
  • Regeneracja pomaga regulować poziom kortyzolu - hormonu stresu, który w nadmiarze może skutecznie zaszkodzić naszej walce o piękną sylwetkę.
Moje Top Ten udanej regeneracji.

1.Sen
To właśnie on jest stymulatorem wydzielania hormonu wzrostu, naturalnego środka wspomagającego wzrost komórek i ich reprodukcję. Oprócz działania zwiększającego masę mięśniową, hormon wzrostu stymuluje układ odpornościowy. Brak snu podnosi poziom kortyzolu, hormonu stresu, które mogą zakłócać naprawy tkanek i wzrost. Objęcia Morfeusza to zdecydowanie coś, co tygryski wręcz uwielbiają. 



2.Książka
Jedna z moich ulubionych form :) Książki bardzo lubię, wśród faworytów mam zarówno Chmielewską jak Pilcha. Gatunek nie ma za dużego znaczenia, zdarza się, że spędzam refleksyjne chwile nad wierszami Agnieszki Osieckiej, zdarza, że z wypiekami na twarzy czytam kolejny kryminał Cobana, a zdarza, że rżę jak koń nad serią pani Fabickiej o uroczym pesymiście Rudolfie. Połączenie kota, dobrej książki i kubka zielonej herbaty to sielanka, którą polecam każdemu :)


Oczywiście, element kota jest tu kluczowy. Wtorek postanawia mnie wspierać bez względu na pozycję przyjmowaną podczas chłonięcia słowa pisanego. Bywa więc tak:


A bywa i tak ;)



3.Koncert
To z kolei jest jedno z uzależnień, na które zapadłam jakiś czas temu. Koncertom zaprzedałam duszę, zjeździłam przez nie całą Polskę i nie żałuję ani jednej minuty przegntej przez nie w PKP. Gusta muzyczne w międzyczasie ewoluowały, ale przetrwało wiele wyrosłych na tym gruncie pięknych przyjaźni. Namiastkę moich ulubioności można zobaczyć tutaj. Miłość do koncertów wpajana mi była od małego, gdyż jako dziecko pani z filharmonii spędziłam wiele chwil na sali koncertowej. Pierwszym koncertem na który poszłam sama z siebie był koncert zespołu Wilki.. i od tej pory uważam, że rock na żywo nie ma sobie równych. Coma, Ukeje, Dżem, Hey.. na nich zawsze jest super!


Tam gdzieś w dali rozkłada się na scenie Linkin Park 

4.Muzyka
W sumie część kompatybilna z poprzednim, fajne się ją łączy z ostatnim na liście. Muzyka towarzyszy nam podczas treningu, ale ma też swoje kojące działanie. Sączona ze słuchawek prosto do serca sprawia, że regenerujemy się znacznie szybciej (to moja prywatna opinia :P). TU jeden z moich ukochanych regeneracyjnych kawałków, genialna Balmorhea z równie genialnym The Winter. Polecam!!!



5.Film
Lub serial. Nie będę się rozpisywać o tym, jak fajnie jest czasem coś obejrzeć, przecież wszyscy to wiemy :)



6.Hobby.
Każdy ma inne, jeden ogląda swoje zbiory znaczkowe, drugi układa puzzle, trzeci origami.
Ja rysuję...

7.Wycieczki
Świetnie jest pozwiedzać, proste. Mi się aktualnie marzą góry, ale to oczywiste, skoro mieszkam na równinach a pochodzę stąd:


Są tacy, których bardziej korci morze (pozdrawiam serdecznie Monikę z Krainy Body and Mind), i chyba każdy lubi poznawać fajne zakątki świata. Uwaga, można się uzależnić. I zakochać. Na przykład z Barcelony wróciłam po uszy zakochana w Gaudim.



8. Nadrabianie zaległości towarzyskich
Spotkania z przyjaciółmi, rodziną, bliższymi i dalszymi znajomymi, czyli coś, co jak balsam koi duszę. No i możemy się do woli natrajkotać o swoich ulubionych nowych ćwiczeniach ;)




9. Odnowa biologiczna 
Sauna, basen, masaż, wszelkie relaksacyjne formy, z których korzystać naprawdę warto. Osobiście z sauny korzystam regularnie po treningach (jest na mojej siłowni :) ) i wychodzę z niej jak nowo narodzona, ze skórą gładziutką i mięciutką jak kaczuszka w reklamach płynu do płukania tkanin. Bardzo polecam również masaże, zarówno te relaksujące (czekoladowy pachnie jak poezja ;) ), jak i sportowe (bolą, ale są bardzo, bardzo skuteczne). Niestety, choć je uwielbiam, to korzystam głównie jak pan Groupon jest łaskawy ;)



10. Spacer
Ten element mają najlepiej opracowany posiadacze małych dzieci i psów. Wywietrzenie jednego i drugiego jest koniecznością, a spacery wpływają bardzo kojąco i zdecydowanie można je zaliczyć do form aktywnego wypoczynku.


A Wy? Jakie macie ulubione formy odpoczynku i regeneracji? :)

Zobacz także: Ruchy jak Mick Jagger i pupa jak Jen Selter  |  Biggest Loser  |  Dzienniki Izy eN.

9 komentarzy:

  1. Wiesz, praktycznie takie same jak Ty! No, oprócz koncertów, rzadko bywam, ale to głównie przez ograniczenia finansowe.
    Kiedy mam wolne dni lubię poeksperymentować w kuchni, pójść na spokojne zakupy (i do woli czytać etykiety :P). Kiedy jestem w domu, tym co najbardziej lubię są wyprawy samochodowe z moim tatą! Wcale nie długie ani dalekie. Po prostu uwielbiam z nim jeździć, gadać o wszystkim i o niczym. To taki nasz czas :)
    Hm, niestety często bywa też tak, że w taki rest day mam do nadrobienia miliard obowiązków albo cały dzień jestem w pracy, więc bywam styrana bardziej niż po Insanity :P

    Super post moja droga, regeneracja i sen są BARDZO ważne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martu, ale tato wtedy prowadzi, czy Ty? Bo jak jadę z moim choćby na zakupy do Biedronki i biorę go jako pasażera, to niestety mało w tym relaksu, stres jest taki, że pewnie kortyzolu produkuję w ilości dorównującej maturze ;)
      A koncerty niestety, faktycznie pożerają spore fundusze... no ale to jak z butami do biegania, warto :D

      Usuń
    2. Haha, wiadomix!
      A z padre to różnie, czasem ja, czasem on. Lubię bardzo prowadzić i śmiem twierdzić, że robię to na tyle dobrze, że i tata ma spokojną głowę. Ale bardzo lubię jeździć też w fotelu pasażera. Byleby jechać :D

      Jeju, nie mogę przeżyć koncertu Justina. Usycham! :P

      Usuń
  2. SEEEN ;D mogłabym spać wiecznoość :)

    PS. byłam na tym samym koncercie Linkinów i chyba nawet siedziałam niedaleko, bo mam prawie identyczne zdjęcie z mojego miejsca ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! :)
      Ja tam siedziałam tylko przed koncertem, w trakcie nie mogłam wytrzymać, nogi same skakały, ludzie się podenerwowali, więc razem z kolegą przenieśliśmy się trybunę niżej, gdzie skakać można było do woli :)

      Usuń
  3. Regeneracja - słowo klucz! ;) Bardzo dobrze, że o tym napisałaś, bo częśto niestety o niej zapominamy :/
    Hmmm a czas wolny u mnie = muzyka i koncerty (kiedyś o wiele częściej, niż teraz, ale starość rządzi się swoimi prawami ;)), kino, zakupy, książka, pichcenie, spotkania z "moimi ludźmi", podróże (ja też jestem fanatyczką morza) i odkrywanie nowych miejsc na ziemi a do tego wszystkiego fotografia. Apropos właśnie uświadomiłam sobie, że troszkę zaniedbałam tę ostatnią pasję, muszę wrócić do fotek, bo baaaaardzo to lubię! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą starością to potwierdzam, w latach większej świeżości czasu było znacznie wiecej - łatwiej zerwać się z zajęć na studiach niż z regularnej roboty :)
      Pod zakupami mi się niestety trudno podpisać, o ile to nie spożywczak, wracam z nich zwykle z nerwicą ;)

      Usuń
  4. Sen, książka, spacer, znajomi - same miłe rzeczy tutaj wymieniasz :) I to prawda, bardzo istotna jest regeneracja. Bardzo dużo ludzi robi sobie przerwę tylko raz w tygodniu, a przez pozostałych 6 bardzo intensywnie trenuje. Może nie mam racji, ale uważam, że jest to duży błąd. Wiem sama po sobie, po 3 dniach intensywnych treningów mój organizm błaga o jeden dzień przerwy, a może nawet dwa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj też trenuję 6, czasem i bez regeneracji i wtedy się besztam ... bo co prawda dzień bez ćwiczeń jest taki bardziej smutny, niż pozostałe, ale organizm bardzo go potrzebuje. Zwłaszcza przy treningach siłowych :)

      Usuń