Żyjemy w świecie stresującym, to nie ulega najmniejszej
wątpliwości. Praca, uczelnia, relacje międzyludzkie.. Nawet trening, patrząc z
fizjologicznego punktu widzenia, jest dla nas stresem. Tylko koty nas nie
stresują, chyba, że ktoś akurat stoi vis-à-vis trochę zdenerwowanego tygrysa -
wówczas raczej trudno o zimną krew i rozkoszne kizimizi.
O wpływie stresu na
nasz organizm będzie w dalszej części. Na początek - techniki relaksacyjne. Wypróbowałam
na sobie, w fazie stresu, zdenerwowania i PMSa. Zaczynamy.
Medytacja (lub pseudomedytacja,
bo ta prawdziwa to wyższa szkoła wtajemniczenia) z muzyką relaksacyjną w tle.
Znacie ten klimat, pozycja kwiatu lotosu lub w wersji dla takich drewien jak
ja - siad skrzyżny, świeczki, szemrzące strumyczki, generalnie Zen.
Fazy przejścia przez technikę
relaksacyjną:
- Jak super! To na pewno zadziała, będę taka Zen, taka spokojna i wszystko będzie ok. Wyłączę myślenie o wszystkich problemach. Czy zapłaciłam już rachunek za telefon? Jak nie to trochę niedobrze, na koncie zostało mi 8 zł. Co można kupić za 8 zł? Dobra, nie myśl o tym. Wyłącz się. Zen, zen… Nastawiłam budzik na jutro? Iza! ZEN! No dobra.
- Ale nuda.
- Jezu, jak mi niewygodnie. I tyłek boli.
- K…wa, siku mi się chce od tych strumyczków i szlag mnie trafia przez to ptasie świergolenie.
Jak widać, ta technika u mnie nie działa. Trochę za dużo we mnie niecierpliwości,
a zakończenie takich zabiegów podsumowuje poniższy obrazek.
Muzyka. Ogólnie
muzyka jest spoko, człowiek włącza sobie spokojne, wolne kawałki odpręża się…
Gorzej, jak stres związany jest również np. z kryzysem w związku. Albo
użalaniem się nad sobą, że jest się silną, niezależną kobietą. Słyszy się
wtedy, jak Bryan Adams wszystko co robi, robi specjalnie dla niej, a Krzysiowi
Zalewskiemu bez Natalii Przybysz wszystko jedno i czuje, jakby go było pół, no
i wtedy grób mogiła. Przychodzą rzewne łzy, wizja samotnej starości, albo wielka złość, że
ten podły drań woli Fifę od Ciebie. No wiadomo. Stres się pogłębia.
Lepiej by się tu sprawdził St Anger Metallici, ale mogę się
nie znać. BTW, na tym kawałku genialnie wchodzą martwe ciągi.
Wizualizacje.
Patrz punkt 1. W sumie to wizualizacja życia bez stresu sprawia, że trochę
łapię depreszkę.
Trening. Pomaga zawsze,
zwłaszcza ten na solidnych ciężarach lub ostry HIIT. Pomaga co prawda doraźnie,
ale jednak. Nawet jeśli organizm dostaje bodźce stresowe, to jednak głowa się
wycisza.
Seks. Jak wyżej,
działa świetnie choć doraźnie. Również ten praktykowany w pojedynkę :P
Zapytana o ulubioną technikę relaksacyjną koleżanka
wymieniła zakupy, ale ta forma odpada u mnie również. Tłumy w centrach handlowych
mnie irytują, przemysł odzieżowy szyje rzeczy które najlepiej leżą na kobietach
o głowę niższych ode mnie, w dodatku wszystko jest koszmarnie drogie. Kupowanie
sałaty i ryżu w Biedrze odstresowujące niestety również nie jest :P
Podsumowując - zapewne część z tych cudów i wianków działa,
nie mówię, że nie. Jednak gdy widzę, zwłaszcza w prasie kobiecej, genialne
sposoby na odstresowanie, to czasem chce mi się zwyczajnie śmiać. Niestety,
najlepszy okazuje się zawsze czas -
trudniejszy okres po prostu trzeba przetrwać, zacisnąć zęby i starać się
nie analizować wszystkiego na każdą ze stron świata. Doraźnie pomagając sobie
treningiem. I seksem. Chyba, że ten tez Was stresuje, wtedy nie.
Teraz przejdźmy do nieco poważniejszej części tego tekstu.
Na własnym przykładzie wiem, jak bardzo stres potrafi zepsuć samopoczucie,
zdrowie, jak utrudnia normalne funkcjonowanie. Nie wnikając w przyczyny, kilka
miesięcy temu miałam takiego stresu kulminację. Efekt? Prawie nie spałam. Całe
noce spędzałam przewracając się z boku na bok. Rzadko się uśmiechałam, narastające
problemy siedziały mi w głowie bez przerwy. Na spotkaniu okazji moich urodzin
nie byłam w stanie unieść kubka z kawą, bo rozlewałam ją przez trzęsące się
ręce. To, jak reagował mój organizm stresowało mnie dodatkowo. Błędne koło…
Jak z tego wybrnęłam? Znalazło się kilka rozwiązań owych dręczących
mnie problemów. Rozwiązań dość drastycznych, ale jednak pozwalających pozbierać
się, odetchnąć, poukładać w głowie część rzeczy. To oczywiście wymagało sporo
czasu i nie stało się z dnia na dzień. I nie zadziałało na zawsze, stresy
pojawiają się również teraz, ale dzięki lepszemu „podłożu” jestem w stanie
jakoś sobie z nimi radzić.
Stres w życiu codziennym dotyczy w dużej mierze pracy, i
jest drugim najczęściej zgłaszanym problemem zdrowotnym z nią związanym w
Europie. Stresującymi czynnikami jest groźba utraty pracy lub niemożność jej znalezienia,
zła atmosfera, narastające deadliny czy mobbing. Stres w pracy rzutuje na całą
resztę naszego życia, gdyż podminowani wyładowujemy się na rodzinie,
partnerach, znajomych. Psujące się relacje rodzą kolejną falę stresu. Dołóżmy
do tego kilka zbędnych kilogramów, kłopoty finansowe, zerwanie z chłopakiem czy
dziewczyną, zawaloną sesję…
Stres nie tylko dezorganizuje nasze życie i bardzo, ale to
bardzo obniża jego jakość. Prowadzi do poważnych nerwic, depresji i innych
zaburzeń psychicznych. Wpływa na stan naszego organizmu - powoduje problemy z
nadciśnieniem, układem sercowo-naczyniowym, a nawet pokarmowym. Upośledza nasz
układ odpornościowy, przez co jesteśmy bardziej podatni na choroby i infekcje. Może
przyspieszyć siwienie i łysienie. I nie na darmo nazywany jest cichym zabójcą…
Jak sobie z nim poradzić…?
Oczywiście, wymienione wcześniej techniki relaksacyjne mogą
pomóc i ja ich wcale nie neguję! Ponadto - suplementacja. Magnez, Ashwaganda,
generalnie adaptogeny. I ziółka. Regeneracja, odprężenie, „wrzucenie na luz”. W
skrajnych przypadkach nie wahajmy się też poszukać pomocy u specjalisty. Dajmy
sobie czas, a przede wszystkim, postarajmy się zlikwidować jego przyczynę. Nawet,
jeśli oznaczałoby to drastyczne, czasem bolesne rozwiązania.
Uwierzcie - warto.
Zobacz również: Expectations VS Reality | Król ćwiczeń (i nie jest to przysiad) | Dlaczego kobiety powinny trenować górę?
Masz rację. Stres dopada nas praktycznie wszędzie. U mnie powodem stresu były częste bóle brzucha. Na szczęście kupiłam dobry preparat przeciwbólowy , który faktycznie mi pomógł.
OdpowiedzUsuńNiestety w obecnych czasach jesteśmy w szczególności narażeni na stres. Warto jakoś temu zaradzić i zacząć o siebie dbać.
OdpowiedzUsuńSeks w pojedynkę jest na pewno szybszy :)
OdpowiedzUsuńwarto zadbać o to, aby przynajmniej mniej się stesować :)
OdpowiedzUsuńPodstawą jest odstresowanie się. Dobra jest na to joga.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze chcę dodać, ze bardzo ciekawą opcją jest to aby wiedzieć na czym polega medytacja. Akurat mi udało się niedawno o niej przeczytać na stronie https://pomedytuj.pl/ i takie kwestie zdecydowanie dobrze jest wiedzieć.
OdpowiedzUsuń