piątek, 2 maja 2014

Na dywanik!

W życiu tylko raz (odpukać) wylądowałam na dyrektorskim dywaniku. Było to w pierwszym semestrze siódmej klasy szkoły podstawowej (tak, jestem z 'tych, którzy szli starym trybem'), kiedy to podczas przerwy pobiłam się z kolegą. Tzn... pobiłam... To za duże słowo, ale z obu stron doszło do kontaktu fizycznego, który trudno porównać do głaskania. Wszystko skończyło się obniżoną oceną z zachowania, a ostatecznie prawie happy endem - z kolegą chodziłam potem także do liceum i trudno powiedzieć, że nie żywiłam do niego sympatii. Pomimo wszystko to był  bardzo fajny chłopak, możliwe, że jest nadal, nie wiem - po maturze kontakt nam się urwał i żadne nasze klasy i fejsbunie tego nie zmieniły.
Także tego... miejcie to na uwadze, gdy zechcecie ze mną zadzierać ;)

Temat dywanika wziął się stąd, że postanowiłam przybliżyć Wam moich ulubionych trenerów internetowych, z którymi ćwiczyć lubię - zwłaszcza, gdy nie mogę iść na siłownię a nie chce mi się wymyślać swoich ćwiczeń. Zanim jednak do nich przystąpię, polecę hejtem....


Oczywiście, liczba youtubowych i wszelakich dostępnych w internecie treningów oszałamia. XHIT Daily, Pop Sugar, Fitness Blender, Jillian Michaels, Shaun T, Zuzka Light, Tony Horton, ekipa Body Rock TV, przemianowana teraz na Daily HIIT a nawet była spajsetka, Mel B. Zapewne gdyby więcej Polaków poprawnie znało angielski, ją równiez by hejtowali ;)


Zacznę od wymienienia minusów. Żaden z nich, w większości przypadków, dokładnie nie tłumaczy skutków niewłaściwej techniki wykonywanych ćwiczeń. Nie wiem, jak jest w przypadku Tony'ego, bo P90X wciąż jeszcze przede mną (ale gdy patrzę na brzuch No Excuses, to jestem temu coraz bliższa ;) ), ale cała reszta raczej pokazuje i raczej w pełni nie wyjaśnia. Shaun zwraca uwagę głównie na spinanie mięśni korpusu (watch your core! :D ), Jillian owszem, rzuca techniczne wskazówki, ale żadne z nich nie tłumaczy dlaczego, co i jak. Wybija się tu Zuzka, która do każdego ZWOWa nagrywała "Brakdown", czyli dodatkowy filmik, w którym omawiany jest sposób wykonywania ćwiczenia. Blendersi również tłumaczą ćwiczenia już podczas trwania treningów. Natomiast treningi Lisy z Daily HIIT raczej (choć mogę się mylić), zawierają śladowe ilości wskazówek technicznych.

Lubić, to ja lubię większość z nich. Moimi faworytami są jednak Shaun T, Zuzka Light i Fitness Blender. Na czwartym miejscu umieściłabym chyba Jillian (którą testuję sporadycznie), na piątym Body Rockowców/Daily HIIT - lubię ich głównie ze względu no to, że podczas ich treningów można mocno się zmęczyć. Dripping With Sweat i 12 minutes of Madness to ich interwały, które darzę wyjątkowym sentymentem.

Shaun T [http://shauntfitness.com - tu znajdziecie biografię, więc nie będę się powtarzać, zdjęcie również pochodzi z tejże strony]
Poznałam jego ćwiczenia w sumie chronologicznie "od tyłu", bo jako pierwsze testowałam FocusT25. 25 minut dziennie, ostry wycisk, do którego organizm się przyzwyczaja i dostaje kolejną fazę, czyli jeszcze ostrzejszy wycisk, przynajmniej na tyle, ile można wycisnąć z organizmu w 25 minut. Potem wyczytałam, że bardziej w kość daje Insanity. Potwierdzam... wszystkie treningi z cyklu Max Intervalsów to marzenie każdego hardcorowca. Zdarzało mi się po nich zmywać podłogę  - cudo :D


Zuzka Light
Jej perfekcyjnie umięśnione ciało mówi samo za siebie. Treningi Zuzki są krótkie, intensywne i zazwyczaj obejmują całe ciało, co przy traceniu tkanki tłuszczowej ma dość duże znaczenie. Zdarzało się, że treningi Zuzki zawierały ćwiczenia, którym początkowo nawet nie dawałam rady... Ale i tak polecam. Może nie początkującym, ale tym, którzy w toku ćwiczeń szukają kolejnych wyzwań i urozmaiceń - owszem. Recenzje i opisy wielu ZWOWów znajdziecie na blogu Niebieskoszarej. W Zuzce lubię też to, że wiele jej treningów zawiera element obciążenia siłowego :)
Kanał Zuzki znajdziecie TU.






Fitness Blender
Sympatyczne FIT-Małżeństwo odkryłam w sumie przypadkiem i od razu stwierdziłam: "fajni są". Na ich kanale znaleźć możecie treningi dla osób o różnym poziomie zaawansowania. Co więcej, wykorzystują różne techniki, zdarza im się ćwiczyć z ciężarami, zdarza korzystać z metod Pilatesowych. Zachwyca mnie prostota wykonania ich filmów - jasne tło, najpierw wyjaśniana jest konstrukcja całego treningu i jego cel. Takie na początku "niby nic", a kończysz trening spocony (-a).  Dywanikowo - idealnie :) Znajdziecie ich TUTAJ.





Z pewnością u nich wszystkich również wiele dałoby się do czegoś doczepić, shejtować... Tylko, że u nich pyskówek nie ma. Nie ma dorabiania łzawych historii, przesłodzenia, trylionów serduszek i ataków wyznawców, gdy ktoś odważy się skrytykować ich guru. Mimo ogromu osób ćwiczących, na różnych blogach i w recenzjach natykałam się na spostrzeżenie, że np. treningi z serii Bechbody Shauna również mogą mocno nadwyrężać kolana.
Bo mogą - jest dużo skoków, przeskoków, wypadów, warto zatem i przed treningami z nim i każdym innym youtubowym trenerem poszukać informacji o właściwych technikach, by nie zrobić sobie krzywdy.
No i oni wszyscy nie boją się zachęcać ludzi do korzystania z ciężarów...
Poza tym nie ukrywam, że na tych treningach mogę znaleźć coś, co jest wyzwaniem. Więc jeśli będziecie szukali czegoś innego i nowego... To serdecznie zapraszam na kanały moich ulubieńców, a przede wszystkim - na siłownię :)

A może polecicie mi innych hardcorowców? :)


Zobacz również: Neverending Story. Dieta.  |  Join Us! Wspólny trening.  Goodbye Cellulite  |  Boczki! Not Friends With That Monster

9 komentarzy:

  1. Chyba spróbuję FitBlendera, brzmią zachęcająco. Mam ten problem, że Ewa mnie czasem nudzi, ale już przy Zuzce mam ochotę umrzeć. Poszukuję czegoś... pomiędzy.

    Chciałabym kiedyś zrobić całe Insanity O.O Jakie ludzie mają po tym ciała! Ale to jeszcze nie dziś, oj nieeee.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Skoro Ewa nudzi a Zuzka za ciężka, to zdecydowanie Insanity jeszcze powinno poczekać :) Za to Blendersi maja zestawy o różnym poziomie intensywności, czasie trwania - na pewno znajdziesz tam coś dla siebie :)

      Usuń
  2. Fitness blender - mój ulubiony kanał ! Wiesz co dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z dywanówek od czasu do czasu odpalam Callanetisc, nudne to jak cholera, ale dla połamańców w sam raz. Muszę spróbować FB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Callanetics kiedyś oglądałam (jakies nagranie z lat dziewięćdzisiatych chyba :D ), ale faktem jest, że nudą wiało. Ale jak słusznie podkresliłaś, nie kazdy może się na treningu sponiewierać, więc dobrze, że i takie osoby mają opcje :)

      Usuń
  4. Wszystkie osoby, które opisałaś znam. Chyba najbardziej lubię Shaun T. i Lisę z BodyRockTV. Z Shaun T. zrobiłam całe Insanity. Warto wiedzieć, że ludzie, którzy ćwiczą razem z nim na nagraniach zrobili cały program kilka razy. Próbowałam robić T25, ale było zbyt lekkie. Lisa faktycznie nie mówi nic na temat techniki (albo bardzo mało), ale ma w sobie fantastyczną energię. Mogę sobie pozwolić na ćwiczenia z nią, gdyż mam ku temu wykształcenie i przerobiłam wszelkie ćwiczenia z "zawodowcami". Co to pilatesowej pompki Chodakowskiej to jest to temat na długą rozmowę, bo ja sama spotkałam się z taką właśnie pompka na szkoleniu. Samych wariacji pompek jest bardzo dużo. Jeśli ktoś nie rozumie, nie potrafi bądź nie jest w stanie wykonać pompki z napięciem mięśni brzucha to wygnie odcinek lędźwiowy- nawet na kolanach. Stąd to przesunięcie pośladków do góry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie T25 - dla mnie teraz też jest już za lekk, ale w momencie, gdy go testowałam, był w sam raz :)
      Co zaś do pompki - dziękuję za wyjaśnienie, to jednak ważne by mieć parę opinii i punktów odniesienia :)

      Usuń
  5. Też lubię ekipę z Beachbody, bardzo pozytywni są, choć Insanity przypomina mi czasem swego rodzaju pornosa (stęki, sposób kręcenia, zbliżenia na twarze...). Robiłam P90X chyba z 1,5 miesiąca, trening Plyometrics rozwala system, ale potem naprawdę jest progres choćby w bieganiu.

    OdpowiedzUsuń