Są takie momenty w życiu kobiety, kiedy ta postanawia się
wziąć za siebie. Oczywiście jest ich całe mnóstwo, wliczając w to choćby 90%
poniedziałków w roku ;), jednak są
również i takie, kiedy damskie zamierzenia i chęć rozprawienia się z własnym
wizerunkiem sięgają zenitu.
Wymienić tu można:
- · Zmianę pracy, szkoły, miejsca zamieszkania – wszystkie przełomowe momenty, kiedy życie niewiasty ulega transformacji i życzy sobie ona rzucić wszystkich na kolana i olśnić swą urodą, blaskiem i niezłą figurą,
- · Przed randką – zwłaszcza tą pierwszą (nie tylko przed pierwszą ever, ale każdą kolejną pierwszą, której to katorgi farciary zakochane od lat nastu mogły uniknąć),
- · Przed randką – tą pierwszą rozbieraną, zdecydowana większość pań próbuje wtedy zrzucić milion kilo i odprawiać modły nad biustem,
- · Przed ex-randką, a wiec spotkaniem z dawno nie widzianym ex, który ma wręcz obowiązek wykrzyknąć gromko na pół świata, że jesteśmy piękne, schudłyśmy i on się teraz czuje durnym idiotą,
- · Przed ślubem. Wiadomo, biała sukienka, białe poszerza, no i jednak w ten wyjątkowy dzień kobiety wolą czuć się jak łabędź niż jak beza,
- · Po ciąży. I tu dochodzimy do meritum sprawy, albowiem z serii „zapytaj Izoldy” pojawił się pierwszy grad pytań, na które postaram się z całych sił odpowiedzieć J
Pyta mama z półrocznym stażem (na potrzeby posta
przydzieliłam jej pseudonim MM, od Młodej Mamy ), a więc całkiem świeżo upieczona (gratulujemy
potomka! J
). Nota biograficzna mówi, że przed ciążą i porodem ćwiczeniowe endorfinki
leżały schowane w poważaniu. Po porodzie pożegnała się już z 16 kilogramami,
jednak według jej słów, pozostało jeszcze trochę, a tymczasem mimo wysiłków waga
ani drgnie.
„MM: Pierwsza sprawa: kiedy po cesarskim cięciu mogę zacząć ćwiczyć brzuch i jakie to ćwiczenia być powinny, bo ostatnio postanowiłam zwiększyć intensywność i czułam przepięknie miejsce szycia mięśni przez pięć dni. Robię po parę serii na tym krzesełku/maszynie gdzie się trzeba oprzeć plecami, zablokować giry na rolce i się zginać z obciążeniem mniejszym niż 15 kg (świetnie to opisałam, ale nie wiem jak się ustrojstwo fachowo nazywa).”
Ja też niestety nie wiem, ale ustrojstwo jest mi znane.
Ćwiczenia po cesarskim cięciu można rozpocząć kilka tygodni po zabiegu ale nie mogą być zbyt intensywne – rana musi się zabliźnić i wtedy można rozpocząć ćwiczenia dna miednicy (przydaje się do tego duża dmuchana piłka, wykorzystuje się ją do siedzenia w ciągu dnia, dzięki czemu ćwiczy się równowagę i wzmacnia mięśnie). Po 6 tygodniach można wziąć się za dłuższe spacery, zaś dopiero po 6 miesiącach od cesarki wskazane jest rozpoczęcie aktywności aerobowej – takiej jak bieganie.
Z tego wniosek, że nieco za szybko wzięłaś się za ćwiczenia siłowe, stąd też ból w okolicy blizny, zwłaszcza, że jeśli przed ciążą Twój brzuch nie by wyćwiczony, jego proces regeneracji jest znacznie wolniejszy. Przykłady ćwiczeń na mięśnie brzucha zamieściłam w poście tutaj, a w tym konkretnym przypadku zalecałabym brzuszki na piłce, klasyczne planki, mountains climbers (początkowo chodzone, później można zwiększyć tempo), a także… pompki (w pozycji na kolanach). Pompki są świetnym ćwiczeniem globalnym, bo poza tym, że w zależności od szerokości rozstawienia ramion angażują klatkę piersiową, ramiona lub barki, to wymuszają stabilizację tułowia, a to właśnie ćwiczenia mięśni głębokich – tak jak przy plankach, mają tu znaczenie kluczowe. Ćwiczenia wykonuj powoli, bez dodatkowych obciążeń (możesz je dodawać stopniowo, gdy już szew przestanie Ci przy ćwiczeniach jakkolwiek doskwierać). Zacznij od 3 serii po 10-15 powtórzeń.
„MM: Druga
sprawa: mam z lekka nadwyrężone kolanka, wiec unikam bieżni, żeby nie obciążać
stawów, mój trening aero to jakieś 20-25-w porywach 30 minut na stepperze plus
20-25 na orbitreku. Dla zrzucania poważnej nadwagi lepiej trzymać się 65% HR
czy po prostu pocić się ile wlezie i zdecydowanie oscylować wokół 80 % HR?”
Palenie tkanki tłuszczowej wymaga ćwiczeń aerobowych, więc
bardzo dobrze, że wplatasz ten element w treningi. Co prawda bieganie jest
najlepsze, ale dla osób z problemami w stawach kolanowych faktycznie zaleca się
wybór orbitreka, stepperu lub wioseł (choć w miarę, jak będziesz wzmacniać
mięśnie nóg, również i z bieżnią możesz się zmierzyć, z własnego doświadczenia wiem,
że silne mięśnie nóg zapobiegają nadwyrężeniu i bólom kolan – zwłaszcza, jeśli pamiętamy o
odpowiednim ich rozciągnięciu przed treningiem. Pamiętaj, przed ćwiczeniami warto
/a nawet trzeba/ wykonać stretching dynamiczny (czyli ten polegający na
wymachach kończyn, ich krążeniu, krążenia w obręczy barkowej i biodrowej,
krążenia szyi, kolan, nie zapomnij też o nadgarstkach i stawach skokowych), zaś
po – statyczny, z wykonywaniem i pogłębianiem ruchów rozciągających różne
partie mięśni.
Wracając do pytania – dla palenia tkanki tłuszczowej najlepszy jest trening fazie tętna 65-75% HRmax. Ćwicząc przy tętnie 80%HRmax, Twój organizm korzysta z rezerw węglowodanowych, nie tłuszczowych i wtedy celem staje się wydolność, a nie palenie tłuszczu. Przy czym uwaga, z tych tłuszczowych, nawet w okolicach 65-75% HRmax, zaczyna korzystać w pełni dopiero po około 20 minutach, wcześniej korzysta w różnych proporcjach z rezerw węglowo-tłuszczowych. Postaraj się zatem, by Twój trening aerobowy nie trwał krócej, niż 30 minut.
Odrębną kwestią są treningi interwałowe [klik], również wskazane przy redukcji tkanki tłuszczowej, ponieważ przyspieszają one metabolizm i pozwalają na szybsze osiągnięcie efektów. Zalecałabym Ci jednak zmierzenie się z nimi dopiero po tym, jak ustaną Ci wspomniane bóle w okolicy blizny.
Wracając do pytania – dla palenia tkanki tłuszczowej najlepszy jest trening fazie tętna 65-75% HRmax. Ćwicząc przy tętnie 80%HRmax, Twój organizm korzysta z rezerw węglowodanowych, nie tłuszczowych i wtedy celem staje się wydolność, a nie palenie tłuszczu. Przy czym uwaga, z tych tłuszczowych, nawet w okolicach 65-75% HRmax, zaczyna korzystać w pełni dopiero po około 20 minutach, wcześniej korzysta w różnych proporcjach z rezerw węglowo-tłuszczowych. Postaraj się zatem, by Twój trening aerobowy nie trwał krócej, niż 30 minut.
Odrębną kwestią są treningi interwałowe [klik], również wskazane przy redukcji tkanki tłuszczowej, ponieważ przyspieszają one metabolizm i pozwalają na szybsze osiągnięcie efektów. Zalecałabym Ci jednak zmierzenie się z nimi dopiero po tym, jak ustaną Ci wspomniane bóle w okolicy blizny.
„MM: Dodam, że szybciutko
przyrastają mi mięśnie, a nie chce skończyć jak Madonna (nie grozi mi
wprawdzie, ale może jakieś 20 cm w głąb mego ciała siedzi madonna i zaciera
muskularne ramionka).”
Myślę, że Madonna może jeszcze pospać głęboko ukryta ;)
Budowanie masy mięśniowej to skomplikowany proces, który u kobiet jest utrudniony
przez niski poziom testosteronu. Ponadto by zbudować mięśnie potrzebna jest nadwyżka
kaloryczna pochodząca głównie z białka, potrzebne są też ćwiczenia siłowe ze
sporym obciążeniem. Tak więc straszące kobiety po nocach ramiona madonny nie
grożą wielu z nas J
„MM: Przez pierwszy miesiąc trenowałam po półtorej
godzinki dziennie, codziennie, nie chudnąc ani kg... trochę podcięło mi to
otłuszczone skrzydła. Było ponad 45 minut aerobow, trochę treningu siłowego, a
na koniec jeszcze 15 minut na orbitreku. nie zajadałam utraconych kalorii, a nawet
rzuciłam lody, bez efektu. Chcę wiedzieć WHY nie chudnę (nawet zrobiłam sobie
badania tarczycy i o dziwo jest ok).”
No więc tak. Gdzieś te 16 kg umknęło, więc może jednak
nie jest tak źle J
Przede wszystkim błędy mogą tkwić jednak w diecie –
zły bilans energetyczny, nie tylko spowodowany nadmiarem kalorii ale ich złymi proporcjami, mógł to
spowodować też ich niedobór i przejście organizmu w tryb uśpienia, kiedy to
magazynuje co się da, byle mieć na przetrwanie. W tym wypadku nie tylko własne,
ale również malucha, który potrzebuje pokarmu mamy. Ważne jest odpowiednie zrównoważenie
makroskładników, a więc białka, węglowodanów (tych dobrych) i tłuszczu. Pisałam
o nich tu [klik], przy czym dodam jeszcze, że dieta mamy karmiącej powinna się opierać
na maksymalnie zdrowych, naturalnych produktach, nie poddanych obróbce. Pamiętaj
o świeżych owocach i warzywach, pieczywie pełnoziarnistym i takimże makaronie
(najlepiej typu 2000), chudym mięsie, jajkach, rybie, produktach mlecznych oraz
zdrowych, nienasyconych tłuszczach (oczywiście przy alergiach pokarmowych
należy pewne rzeczy wykluczyć – wedle wskazań lekarza). Jedz 5 posiłków
dziennie zawierających zarówno węgle jak i białko i tłuszcze, co 3-4 godziny,
pierwszy nie później niż godzinę po wstaniu, ostatni do 2-3 godzin przed snem.
Niekoniecznie muszą być to codziennie te same godziny w ciągu dnia – to aktywność
naszego organizmu decyduje o godzinach posiłku, a nie wskazówka zegarka. Pij
dużo wody, co najmniej 2 litry. Zbyt mała jej ilość, paradoksalnie, powoduje
zatrzymywanie się jej w organizmie, przez co na wadze nie i widać efektów.
„MM: I
umówmy się, ze cukru niestety tez potrzebuje bo inaczej się nie zwlekę do
dziecka...”
Ok. Ale umówmy się, ze to cukier pochodzący z owoców :) Cała reszta – czyli normalny cukier lub słodycze, tylko pozornie dodają energii
– tak naprawdę powodują ogromny wyrzut insuliny, zwiększając poziom cukru we
krwi, powodując chwilowe ożywienie, po czym pikują w dół niczym sokół za
wiewiórką, sprawiając, ze znów jesteśmy dręczeni głodem i ochotą na słodkie. Wybieraj
zatem naturalne, owocowe słodkości, najlepiej te z niskim IG (czereśnie,
wiśnie, jagody, borówki, gruszki, cytrusy, jabłka, truskawki, świeży ananas,
kiwi).
Jeśli chodzi o przykładowe zestawy ćwiczeń dla kobiet
po ciąży, to ekspertem niestety (jeszcze, bo szykuję się na szkolenie) nie
jestem, i wiem tyle, ile zdołałam przyswoić z różnych artykułów – tak krajowych
jak i zagranicznych. Pogrzebałam jednak w Internetach i z czystym sumieniem odsyłam
na stronę forum SFD, gdzie rzetelnie przedstawiono ćwiczenia po ciąży (KLIK - w
niższej części strony).
Łącząc je z ćwiczeniami aerobowymi i koniecznie zdrową, usystematyzowaną dietą,
powinnaś szybko zobaczyć efekty.
Zobacz również: Top Trendy czyli co w Fitnessach piszczy | Jestem niezrównoważona! | Killing me not so softly
Mądry post. Pozytywnie, chociaż bardzo, mnie zaskoczyła informacja o tym, że orbitrek jest zalecany jako alternatywa dla bieżni by nie obciążać stawów. Sama kilka lat temu doznałam poważnej kontuzji kolan - podczas meczu koszykówki przeciwniczka przy moim dwutakcie do kosza rzuciła się i zrzuciła mnie na parkiet na kolana, zanim zdążyłam upaść na nogi. Pamiętam, że choć na bieganie musiałam długi czas regeneracji czekać, to po orbitreku nadal odczuwam bóle w stawach.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
positiveattitudetowards.blogspot.com
Co istotne, orbitrek wymaga wysiłku podobnych grup mięśni, które aktywujemy przy bieganiu, jednak dzięki temu, że nie ma tego elementu uderzania spóp o podłoże, dużo lepiej amortyzowane są zarówno stawy kolanowe jak i skokowe :)
Usuń