Błąd.
Każde z nas miało w życiu w swoim otoczeniu chudą szczapę o figurze modelki, która w życiu nie brała udziału w zajęciach sportowych (od tego się poci!), zajadała się hamburgerami, frytkami i czekoladą, które zapijała, rzecz jasna, słodkim sokiem lub colą i z radością obrzucała spojrzeniem pełnym triumfu koleżanki ślęczace nad pomidorem, wodą mineralną i spędzające długie godziny na siłowni.
O tak, wiele z nas wtedy dałoby wiele, by przez chwilę być nią i móc nawciskać się wszystkiego do granic możliwości bez najmniejszego wyrzutu sumienia.
I tu właśnie tkwi błąd, który chuda koleżanka pojmie dopiero wiele lat później.
Bo chuda koleżanka w rzeczywisości może mieć.. nadwagę. Nie w sensie dosłownym, ale jeśli policzymy jej stosunek tkanki tłuszczowej do mięśni, to wychodzi jakaś koszmarna liczba, nie wskazująca na nic dobrego.
Jak poznać "skinny fat"? To właśnie taki jedzący wszystko chudzielec, lub osoba obsesyjnie pilnująca by nie przekroczyć dziennie jakiejś mkroskopijnej ilosci kalorii - i w obu przypadkach są to rzeczy śmieciowe, pozbawione jakichkolwiek wartości odżywczych. Nie pija wody mineralnej. Nie uprawia sportu (lub robi tylko ćwiczenia cardio), mało sypia, pali, dużo imprezuje, Wystarczy ściagnąć z takiej osoby ubranie by zobaczyć, że jej skóra jest pozbawiona jędrności, ma skłonność do skórki pomarańczowej, szybko się męczy. Tłuszcz osadza się także na narządach wewnętrznych, powodując takie same zagrożenia, jak u osoby naprawdę otyłej.
Nasze ciało nie jest śmietnikiem, więc nie należy do niego wrzucać śmieciowego jedzenia. Hamburger też może być zdrowy, o ile jest odpowiednio przyrządzony - jeśli musicie go jeść, wybierzcie się w miejsce, gdzie serwują je z dobrym pieczywem i wysokiej jakości mięsem - nie karajcie swego ciała McDonaldsem. Chudość to nie wszystko - bez sportu ciało jest galaretowate, mało sprawne, pozbawiacie się energii... I tu też ponownie zwracam uwagę, że nie mogą to być tylko ćwiczenia cardio. Owszem, one spalają tłuszcz, ale spalają też mięśnie. Najlepsze efekty osiągniemy przeplatając zarówno treningi cardio z siłowymi.
[I wiem to na własnym przykładzie, bo np. podczas studiów lądowałam na siłowni kilka razy w tygodniu, ale ćwiczyłam głównie na orbitreku i bieżni - ciało może i trochę chudło, ale nie uzyskiwało pożądanego kształtu, nie było odpowiednio jędrne i w zasadzie po jakimś czasie przestałam zauważać efekty].
Bo z ręką na sercu... naprawdę sądzicie, że Tara Reid wygląda apetyczniej niż pani po prawej?
To jak? Dzisiaj ciężarki? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz